cos mnie gryzie od dni kilku. 

Czuje sie tak... w sumie kilka lat z zycia wyjebane. Jak zdjecia potargane, spalone, porysowane. Nie ma. 

Zycie koryguje pewne sprawy, pewne frazesy.

Staralam sie, pomimo, ze mnostwo ludzi twierdzi, ze sie nie da, udowadnia, ze da sie. Ze mozna.

Ale w dupie to juz mam. Nie mozna, nie zalezy mi i co najwazniejsze - nie mam ochoty.

Zlosc mnie ogarnela. Pewne rzeczy puszczalam mimo uszu, zawsze mialam takie 'aaa bo przeciez'. Chuj. Skonczylo sie. Nie ma 'a bo przeciez'. 

Nie bede strzelac jadaczka, nie. Szkoda mojej energii.

Mnie nie ma. Nie ma i juz. Cokolwiek by sie dzialo. Wypisalam sie. Nie interesuje mnie to juz nic.

Ale tak to jest - jak masz miekkie serce, miej twarda dupe. 

...

A Chlopem i Chlopkiem spedzilismy mily dzien, maly Chlopek coraz bardziej komunikatywny, mozna go zabierac w wiele miejsc, przewznie obywa sie bez awantur.

Troche mnie dol dzis zlapal, bo ja niecierpliwa jestem i chcialabym juz. Ale mamy plan, mamy czesc srodkow i miejmy nadzieje, ze w niedlugiej przyszlosci go zrealizujemy.