[...]Najgorzej jest nocą, gdy wspomnienia podchodzą Ci do gardła i blokują Twój oddech. Czujesz jak tracisz kontrolę nad własnym stanem i widzisz tylko czarną otchłań samotności. Twoje ciało drży, a serce domaga się wolności. Ty nieświadomie przegryzasz swoje wargi i zadajesz kolejny autodestrukcyjny ból, który choć na chwilę pozwala zapomnieć Ci o tym, przed czym uciekasz. Twoje oczy, choć wiecznie puste i smutne, wciąż odbijają blask nadziei. Blask, który błaga o drugą szansę. O szansę, której potrzebujesz po to, aby móc żyć. Jesteś sam. Emocje zawładnęły Twoim egoizmem. Siedzisz ze spuszczoną głową i trzymasz w dłoniach wyobrażenie przeszłości. Tęsknisz za dotykiem, słowem, za zwykłym spojrzeniem. Marzysz o tym, aby stanął przed Tobą i powiedział, że nadal Cię kocha, że potrzebuje, że nie zapomniał, że nie było go, bo szukał drogi do Twojego serca. Marzysz też o tym, aby poczuć jego zapach, ujrzeć intensywność spojrzenia i usłyszeć ten jeden jedyny męski głos, który swoją dojrzałością sprawiał ciarki na Twoim ciele. Potrzebujesz jego obecności. Zwykłej, prostej obecności. Chcesz trzymać jego dłoń, pić wspólnie herbatę, podziwiać gwiazdy na niebie, zasypiać z jego imieniem na ustach i budzić się... otwierać powieki i czuć, że Twoje szczęście nie przeminęło, że jest tuż obok i możesz je mieć - już na zawsze. Jestem tutaj. Jestem na granicy dnia i nocy. Stąpam po własnych obawach, które delikatnie kolą mnie w stopy. I nie wiem czy już śnię czy nadal tylko marzę. Nie wiem czy mam prawo pragnąć Ciebie. Ale wiem jedno... potrzebuję Cię jak nigdy wcześniej. Potrzebuję sekundy w Twoich ramionach, by poczuć, że każdy upadek ma sens. Potrzebuję tylko Ciebie. I mogę stracić wszystko. Oddać dobrowolnie własną przyszłość w ręce losu. I w zamian chcieć tylko odrobiny szczęścia. Walczyłam o to, aby Cię zdobyć, a teraz będę walczyć, aby nie stracić. Mieć Ciebie znaczy dla mnie mieć wszystko. Słońce, uśmiech i miłość.