..Ile jeszcze we mnie wiary.. Ile jeszcze we mnie samej sił na nowe dni, póki co daję radę, chcąc nie chcąc zwracająm pokarmy nie dostając reklamacji, mimo to mocniej czuję każdy mały smak, i żal.. każdy strach i gniew.. wśród drzew upadają ptaki mych myśli i wiara w siebie spada w łoskotem uderzając o marzenia. Ciało mnie nienawidzi. A tak bardzo się staram, nie stając się egoistką przy okazji, a powinnam. Nie.winna obcych spojrzeń które w Polsce cieszyły sie bardziej z widoku mej ulotności niż bliskie persony, wszystie, nawet zapomniane, nawet te niechciane.. niechciana. Po czterokroć rozpakowane walizki, by po wszystkim zatracić się w bezdennym smutku na łóżku pełnym samotności. zmróżyłam oczy przed deszczem, powietrzem zdmuchując żalu pełne powieki. a my z wiecznego niepokoju, z przelotów wiatru z garści cienia.. z brzóz przedwieczornych które stoją nad cichą rzeką zamyślenia.. a my z harmonii i rozdźwiękow z niecierpliwości steun spragnionych. które od bólu łzami pękną pod gniewem rozpalonych dłoni. Jeszcze zachodzą odwracalne procesy zmian na dobre lub gorsze. z groszy na centy trzygodzinna różnica czasu. Składam mapy drogich za.miast odpoczywać linie papilarne kreślę, jesteś, między pociągnięciami a pociąganiami, nie zostało wiele, może pół tora, a wieczora chwile znów pracowicie spędzone co 4 godziny łapiąc na chwilę ciepłe Twoje szepczące spojrzenia.
Odległości, a jednak byliśmy w jednym budynku. W którym można się zgubić, bo jest ogromny, jak Twoje oczy gdy nie są zmęczone. Mimo że to różne ogromności, różne odlegości.. Idzie sie w nich zatracić, w czym ja się lubuję, i z ogromną łatwością mi to przychodzi. Jeszcze półdeszcze, rozgryzanie niecierpliwie cie.rpki
ej drogi,
która za nogi wiedzie pogrążonym w chaosie rozdrożem, która nie morze.m,
która z gór?.n(i)ej półki podkradła ostatki sił i spokoju, która gra wprost w te ciemne oczy, mr.oczny świat
wskoczy pod szarość, dość bladą, ot, nie lada apatyczny zbieg wstążek rzek, świat,
spływających w warkocze rzęs, w cokolwiek mniej kunsztowne ułożenia, od chcenia, od czasu do czasłów, świat, z którego na siłe chcesz mnie wypchnąć, nie chcesz wpuścić,
nie chcesz .mnie. tam. a ja chcę powodować ten uśmiech. i ta magia muzyki, znow. chcę Cię w domu na jesień. zakochałam się w tej piosence, a dzięki komu..Następnym razem, nie!!mniej niż obecnie, wszak trzask odkładanych słuchawek, rozsypanych słów we włosach
wieczorami na poduszce,
wszak mgła mogła zemdlić, złamać, zostawić, mgła.m uwić gniazda tam, gdzie zarasta wąską rzeką chłodne,
nieprzejrzyste niebo. Ciepłe oczy, zimne kraje, pokojowo nastawiona do temperamentu, zamętu, woda. jedynym pokarmem.. Jaka przepaść, jaka szkoda.
Zapatrywanie na odloty, opatrywanie skrzydeł, od obcych tulących mocniej niżeli bliskie, dobrze znane rami.ona.czas poplątał jej drogi, naczuyła się umierac w sobie, nauczyła się ukrywać w sobie caly strach..
pochlipuję modlitwami załamanych rąk, umęczonych ust.wzrok przekroczył linię horyzontów a
Ty przy mnie śpisz nieodległy. w snach.