w tym właśnie miejscu zamieerzam oglądać deszcz spadających gwiazd. coś cudownego. 11/12 sierpień..
Szliśmy do siebie ty i ja
A drogi nasze wciąż mroczne były
Lecz znalazł się ktoś
I pomógł nam się spotkać
Wśród zielonej naszej równiny
Wyszliśmy piękni dla siebie
I tacy zadziwieni
Nasze serca gorące
Bić równo zaczęły
Jakby same tylko były na Ziemi
A przecież mogłem być
Przed twoją erą
A przecież mogłaś być
Przed moją erą
Zbiegliśmy razem ty i ja
Z gór ośnieżonych w ciepłą dolinę
Kto tak dobry był
I pomógł nam się spotkać
W tej oszalałej gęstwinie
Wyszliśmy nadzy dla siebie
Z nocy na światło dzienne
Nasze zegarki ślepe
Chodzić nagle zaczęły
O jednej i tej samej godzinie
A przecież mogłem być
Przed twoją erą
A przecież mogłaś być
Przed moją erą
Jak dobrze mieć na co czekać. za 10 dni będę w domu, ukocham braciszka i mamę.. Tatuś daleko. za rzęką, za górą, daleko. Trzęsą się dłowie otwierając listy i zaproszenia, trzęsą się dłonie rezerwując kolejne samoloty, trzęsą się dłonie kupując niewinną bielą plecioną sukienkę.. już niedługo.