Pod stopami miekki dywan z kwitnacych dmuchawcow wydawal mu sie chmurami.. w polaczeniu z bezkresnym belkitem nad glowa czul sie jak za malego chlopca. Nie ucieka przed swiatem ani swiat nie goni jego, poprostu toleruja sie i biora z siebie to co chca.
Podnosi z ziemi kapsel od Tymbarku, na nim zdanie "zaufaj przeznaczeniu".. - ehhh.. - westchna w myslach - Niech bedzie jak chcesz marny kawalku metalu.
Nie minely nawet 2 sekundy kiedy podniosl wzrok i stala przed nim z dziwnym usmiechem i spojrzeniem. Stana na chwile, proba odczytania spojrzenia nieudana.Minelo juz sporo czasu, wiele slow przetworzyl w myslach szukajac ich prawdziwego przeslania co w koncowym rozrachunku stworzylo tylko gigantyczna niepewnosc. Bal sie nawet podniesc nogi w jej kierunku by emocje jak bomba glebinowa nie wybuchly w nim gwaltownie.. po kilku chwilach nogi poniosle same.. rece objely same.
Wielokrotnie myslac o tym momencie pisal tej chwili scenariusz odwaznym bedac na odleglosc.. by zblizyc sie bez granic i bez strachu. Od ich liczby wszystkie sceny pomieszaly mu sie w glowie i stal chwile w milczeniu, ktora tak naprawde zajmowala 2 mrugniecia oczami a dla niego calym tygodniem byla..
- Dlaczego ja zawsze czuje sie przy tobie taki bezradny.. - powiedzial na wpol szeptem
Usmiechnela sie z lekkim poczuciem zadowolenia..
Jak uderzenie piorunem wzrok podniosl nagle z pod wlasnych nog.. podarzajac wzrokiem po niej calej. Kazdy centymetr niej wolal "chodz do mnie" .. im wyzej tym drescz przechodzil mu po plecach wiekszy coraz to.. tetno skakalo i oddech przyspieszyl.. wiedzial ze jesli dotrze jej do oczu to przegra..
On.. wieczny wojownik.. zawsze zwyciestwami upajal sie do tego stopnia ze porazka byla dla niego najgorszym.. on.. chcial przegrac..
Blekit zalal go w tym momencie jakby cale niebo spadlo na niego.. obiema dlonmi delikatnie dotkna jej jej polikow.. przymrozyla lekko oczy.. wyciagna zawleczke..
Zatopil sie w niej.. i utona..
Dla takiej chwili warto zyc...