Można się było tego spodziewać, nasze plany lubią się pieprzyć. Czas się do tego przyzwyczaić, prawda? Tak więc ostatni dzień wakacji (przynajmniej moich) stoi pod wielkim znakiem zapytania. Tak, Twoja intuicja nie zawodzi, a szkoda...
+ zaraz zapewne lecę do Pauli żeby za długo za mną nie tęskniła, z resztą.. trzeba się nacieszyć ostatnim dniem wolności, a jutro? już Pniewy, w czwartek rano lecę po Klauduchę ;* na przystanek i razem idziemy na rozpoczęcie, grrr.
kieliszki puste, serce zbyt pełne, myśli utopione w wódce
- bagno bezdenne.