Dzisiaj mam skrzydła i mogę latać po ulicach nawet pod prąd,
nie ma co ukrywać, że czasem ucieczka to jedyna sensowna broń.
Proszę Ciebie leć ze mną, proszę Ciebie odrzuć złość,
toniemy w morzu emocji, choć od zawsze tam szaleje sztorm
Chcę dać Ci spokój, Ty daj mi spokój lub dajmy sobie spokój,
niech przejdzie niepokój w syfu natłoku, zostanie miłość i pokój.
Ja wiem, że to znasz i tak jak mnie dopada Cie w samotności,
myśli ranią jak pocisk, znikają zalety, zostały słabości...
Wtedy rozkładam skrzydła, jak miejski turysta zwiedzam podwórka.
Tu panuje bezbronna cisza i każdy krzyk, jak bardzo jest krucha.
Największy problem zanika a muzyka to szepty wiatru w uszach a może to gra moja dusza.
Nawilża umysł, w którym panuje susza.