I znowu ta depresja... dlaczego!? Niby wszystko mam, jestem zdrowa, w sumie lepiej być nie może... fałszywy uśmiech i głośne zadowolenie, żeby wszyscy wokół myśleli, zę jest ok i mi przeszło, a tak nie jest...
Ciagle te myśli, dlaczego po prostu nie mogę się ogarnać i raz na zawsze sobie poradzić z tym wszystkim negatywnym wokół mnie... dlaczego jest mi z tym tak trudno, przecież to takie proste"myśl pozytywnie","nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"... Czy to już jest uzależnienie? Czy na serio myślenie, ze wszystko i tak jest i będzie do dupy, sprawia mi podświadomie radość? Może już się przyzwyczaiłam do tego stanu i dlatego trudno przejść w stan "normalnego" funkcjonowania...
Wszystko mnie trafia jak pieść w twarz, nawet rzeczy, które nie sa powiązane bezpośrednio ze mną, nawet rzeczy, które się mnie nie tyczą... a i tak mnie sięgają i sprawiają, że czuję się ich częścią, w pewnym stopniu odpowiedzialna, za coś za co odpowiedzialna być nie mogę... Przydał by sie ktoś kto na serio chciał by pomóc i wysłuchać, ale takich osób nie ma, bo jeśli są osoby, które słuchają, to one TYLKO słuchają i na tym się kończy... a ja chcę rady, jak żyć żeby po prostu żyć....
Inni zdjęcia: moj pink45Jednooka? biesik... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24