No. Jakoś nie dociera do mnie, że to już minęło.
Impreza do 7 rano? Czemu nie.
W końcu 18stka.
I prosze. Jebany 2011 już się kończy. I całe szczęście.
Obiecuję sobie, że 2012 będzie rokiem decyzji, których NIGDY nie będę żałować, nawet jeśli będą fatalne w skutkach.
I będzie to rok tylko wartościowych facetów.
Na innych nie zamierzam tracić mojego berdzo cennego czasu.
"A jej upodobania? Pocałunki w usta i szyję."
Wesołego po świętach.
Branoc.