Kilka słów o miłości, tak ważnej sprawy.
Istniejąc już niespełna 4 miesiące w świecie, można by rzec, pozbawionym większych uczuć, ciągle zadaję sobie pytanie. Czy miłość w tym świecie w ogóle istnieje?
Bez sensu nad tym rozkminiać, bo niczego to nie zmieni, a mimo to jednak robię to.
Erasmus już wiele zmienił w moim życiu. Być może to zmiana przełomowa. Traktuję ten okres jako czas zmiany sposobu mojego życia, postrzegania pewnych spraw.
Z jednej strony zauważam bardzo pozytywną cechę u ludzi. Są bardzo otwarci, na pierwszy rzut oka - super. Jest śmiesznie, można dobrze się bawić, bez problemu zaoferują Ci nocleg, gdy ciemno, a do domu daleko.
Ale co dalej? Dalej to już przyjaźń, czasem miłość. Tutaj te słowa to bardzo ryzykowne, bo w lutym bądź czerwcu większość z nas może zobaczyć się po raz ostatni.
Na Erasmusie odkryłem prawdziwą naturę człowieka młodego, studenta. Dobra zabawa, bez zobowiązań. Cóż za małe oczekiwanie od życia. Iść, najebać się, może wytańczyć, może poruchać i wrócić do domu o 6, albo nawet o 15, a może 2 dni później.
Wydawałoby się nikt nie oczekuje niczego więcej. Dni młodości mijają, a każdy dzień taki, albo prawie taki sam.
Mimo wszystko przeraża mnie to, że ludzie są i już nie są. Że bywają. Że z tysiąca poznanych osób, do końca pozostaną nieliczni, a może nawet prawie nikt.
To nie moje żale. Mimo, że jest to świat owiany niemiłością, dobrze mi w Sevilli. Mimo że drzemie we mnie chęć sentymentalnych uniesień, przystaję na to, po części idę razem z tłumem, godząc się na tę ułomność ludzkiego gatunku. W głowie jednak codziennie istnieje iskierka nadziei, że miłość naprawdę istnieje. Gdyby takiej nie było, nie uznawałbym za sensowne dalej żyć.
Jedno słowo, jeden czyn, może zmienić za dużo. Może zranić, a może uleczyć. Najgorsze jest to, że tych, których kochamy, mogą też ranić, i to tak, że zaczynasz wątpić w miłość.
W Sevilli nie spodziewam się zastać namiastki miłości. Nie liczę nawet na to. Dystansuję się od tego, wręcz boję się. Vito powiedział: "miłości się nie szuka, ona przychodzi sama niespodziewanie". Jeśli istnieje, tak zapewne jest, no właśnie. Ale nigdy, do końca, nie możemy być niczego pewni.
Jak przeżyć nasze życie w szczęściu? Jeśli wszystkiego jesteśmy pewni, zaczynamy się nudzić, nieprawdaż? A to pierwszy krok w skok w bok.
Gdyby nie ludzka ułomność, wszystko byłoby łatwiejsze. Czy szczęśliwsze? Chyba tak.
A czy ja mógłbym kochać? Z jednej strony myślę, że tak, a z drugiej strony, nie jestem pewien.
Dlatego dla wszystkich, którzy to czytają. Jeśli ona dla was istnieje, dbajcie o miłość, bo łatwo można ją zaprzepaścić. Dbajcie o nią lepiej, niż o siebie. Miłość to zdrowie.
http://www.youtube.com/watch?v=XwCqNfRO-cc