wieczór w towarzystwie Anity Lipnickiej,
dławiony słonym smakiem rzeczywistości. powrotu do rzeczywistości, który jest tak bolesny.
Mogę stać w miejscu, byleby do niej nie wracać.
Najchętniej zatrzymałabym ten wieczór, bym mogła trwać w błogiej melancholii.
Tymczasem wzywają obowiązki.
Chłodna rzeczywistość,wobec której nie mogę przejść ot tak.
Optymizmu mi brak, oj brak.
marzną dłonie a błogi widok za oknem ochładza też serce
anita lipnicka - mosty