"Tutaj na chwilę muszę się zatrzymać przy realnych potrzebach. Bo nie chodzi wyłącznie o to, czy moje potrzeby są spełniane, ale i czy ja potrafię spełnić wszystkie potrzeby drugiej strony, a nie tylko te, które wydaje mi się, że są potrzebami tej strony. Bardzo często dajemy za dużo, dużo więcej niż to jest potrzebne albo oczekiwane.
To jest ważne, bo są różni ludzie i różne są ich zapotrzebowania życiowe. Jeśli ktoś jest Piotrusiem Panem, to nie można żądać od niego by nie był! Jeśli ktoś preferuje wolne związki, albo praca jest dla niego ważniejsza, albo nawet nieudane małżeństwo (na które bez przerwy narzeka!) to nie możemy tego zmieniać. Trzeba ten stan zaakceptować i odejść. A zdecydowanie łatwiej jest odejść po miesiącu niż po roku, i łatwiej po roku niż po pięciu. Mniejsza historia się wytworzy i mniejsze szkody odcisną piętno na naszej głowie. Nie otrzymywanie miłości naprawdę jest niezdrowe.
Jasne, że moja miłość, oddanie, ciepło, które wnoszę, troska, seks i intymność, które głęboko przeżywam są fajne, ale co, jeśli na nich nie kończą się potrzeby drugiej strony? Jeśli tam istotne jest to, by nie mieć obowiązków, by się nie angażować, by nie tworzyć nowej/innej rodziny i w końcu by mieć wolność do robienia tego, czego się chce, albo często w przypadku kobiet by mieć zapewnione wygodne warunki finansowe i uniknąć za nie odpowiedzialności.
Dużo czasu mi zajęło zrozumienie i zaakceptowanie tego, że ludzie których kochamy mogą mieć i mają inne potrzeby niż my. Tak, ja też po wielu latach czy miesiącach stawiałam jakieś ultimatum dla nich wszystkich: ja albo ona, ja albo praca, ja albo twoje życie obiboka, ja albo długie dalekie podróże, albo mieszkamy razem, albo odejdź wreszcie. No nie udało się ani raz, szczególnie to zostawianie decyzji po drugiej stronie - odejdź, jeśli w rzeczywistości nie chcesz ze mną być.
Ani raz, na wszystkie moje pięć związków nikt nie chciał ani odejść ani się zmienić. Za każdym razem to było zjeść ciastko i mieć ciastko i za każdym razem to ostatecznie na mnie ciążyła odpowiedzialność zerwania. Ani jedno ultimatum nigdy słownie nigdy nie poskutkowało. No bo jak mogło, skoro dla tej drugiej strony cała sytuacja była w porządku? Mieli co chcieli, seks, przyjemność, relaks, opiekę, wsparcie dlaczego z czegoś takiego mieliby rezygnować? Mało tego kiedy wreszcie odchodziłam, wzbudzałam w nich ogromne pretensje, że ale jak to? Dlaczego nagle zabieram im takie fajne coś, co dostawali całkiem za darmo albo małym kosztem? Czy można się im dziwić, że poczuli się skrzywdzeni?
A moje przekonania o tym, że to była wielka miłość? No cóż. Przy otwartym sercu leci bardzo dużo miłości, rzeczywiście dużo. Kiedy kocha się naprawdę (nie poprzez pożądanie i seks, ale przez serce), odczuwa się bardzo mocno i głęboko. Tylko że łatwo jest pomylić swoje własne uczucia z uczuciami tej drugiej osoby. To TY kochasz. Ale czy jesteś w równym stopniu kochana?
Są różne rodzaje związków nie każdy potrzebuje tego samego i naprawdę jestem już bardzo daleko od tego, by oceniać dlaczego ktoś żyje jak chce. Każdy absolutnie każdy ma prawo do swoich wyborów i do swojego stylu i do swoich potrzeb.
Nie należy oceniać tych, którzy nie spełniają naszych potrzeb, warto jednak przestać inwestować w związki, które nam się nie zwrócą. W formie miłości, troski, zaangażowania i oddania na równym poziomie.
Zanim zabrniemy za daleko w swoim zaangażowaniu, upewnijmy się, że ta druga osoba na poziomie emocjonalnym i też mentalnym ma to, czego potrzebujemy. Jeśli spotykasz kogoś, do kogo czujesz coś i jesteś z buta gotowa wejść w relację, upewnij się, że druga strona jest również na to gotowa. Jeśli odmawia wspólnego czasu, spania razem, mieszkania, robienia wspólnych rzeczy, bo coś, cokolwiek znaczy że nie jest gotowa i wtedy choćby nie wiem co ci się wydawało odnośnie tej jednej jedynej prawdziwej miłości za którą tak bardzo tęsknisz odejdź. Odejdź, zanim będzie za późno, zanim trzeba cię będzie zbierać na terapiach, zanim stracisz przyjaciół, roztrwonisz majątek, zaniedbasz pracę, pasję i siły. Zanim przyjdzie czarny smok depresji i cię pożre.
Ta osoba, która nie ma dla ciebie czasu, nie jest ciebie warta, a ty nie zasługujesz na takie traktowanie. Naprawdę nie, zwłaszcza, jeśli jesteś super fajną laską, albo facetem, jeśli masz bogate wnętrze i potrafisz kochać. I nigdy nie sądź po sobie jeśli ty nie kłamiesz, nie znaczy że ktoś inny nie kłamie. Jeśli ty dążysz do czegoś, nie znaczy że dąży do tego twój partner/partnerka. Jeśli ufasz, nie zdradzasz, kochasz, wspierasz, oddajesz się& patrz czy on/ona też.
Oczyść swoją przestrzeń, popracuj nad zrozumieniem siebie, odkryj swoje potrzeby, naucz się je spełniać, a na pewno spotkasz kogoś, kto będzie cię chciał w tym samym stopniu i kto będzie w stanie dać ci to, czego naprawdę potrzebujesz. A jeśli nawet nie, to kurcze, przynajmniej nie zmarnujesz sobie życia. Samotność nie jest gorsza od nieudanego związku, często bywa za to zdrowsza. Zresztą, jak uczy mnie doświadczenie, jeśli odpowiednio wcześnie powie się nie, można się blisko i fajnie zaprzyjaźnić i wtedy też jest dobrze i bez zranień.
Najważniejsze, żeby patrzeć w jednym kierunku i być gotowym na obopólne, a nie jednoosobowe zmiany. Chcieć to móc. Nie móc to znaczy usprawiedliwiać się. I koniec."
~http://renatarusnak.com/zwiazki-pozorne-warto-odejsc-zanim-sie-przeinwestuje/