Nareszcie robię wszystko dla siebie. Nie układam swoich planów w oparciu o faceta. Nie rzucam wszystkiego żeby się z nim spotkać. Nie mam ochoty odezwać się przez cały dzień więc tego nie robię. Pracuję dla siebie, a nie zeby coś mu sprezentować. Rozwijam swoje pasje, nie angażuję się w jego odrzucając włase W końcu jestem dla siebie. I jest mi dobrze, czuję się wolna i silna. I poradzę sobie sama. Z mężczyzną jest ciekawiej, ale nie jest niezbędny do przeżycia. Nareszcie!