Co ciekawego widzę siedząc nocami przy oknie? To, czego nie zauważam za dnia, bo myślę wtedy inaczej, szybciej. Większe zaufanie do siebie mam, gdy niebo zamienia się w czarną otchłań i mogę wtedy pokontemplować nad sprawami, które rozrywają mnie od środka. Myślicielka ze mnie żadna, ale lubię ten stan, gdy znajduję siebie i mogę porozmawiać ze własnym wnętrzem. Zawsze było we mnie coś dziwnego, co w pewnym stopniu burzyło dotychczasowy porządek i ład, nad czym nie potrafię zapanować, po prostu to coś jest i tyle. Wcale nie oczekuję zrozumienia. To takie moje małe miejsce, gdzie nikogo nie wpuszczam, bo jest tylko moje. Egoistyczne? Po prostu prywatne.
Pozdro od blondi!