żelipapą, dziwko.

Mam od kwejka przeżuty do musku. Żelipapą.

Posiadam półki, poukładane książki, jestem w trakcie wieszania plakatów. Od razu ten mój pokój jakoś tak zyskał na zajebistości.

Swoją drogą - pzreczytałam artykuł z TerazRocka o Bad Religion. I ich całą, dłuuuuuugaśną historię. Nie do pojęcia jest dla mnie:

 - jak zespół może mieć 6 członków, w tym 3 gitarzystów,

 - jak można zrobić tyle zmian skłądu dalej nie wykraczając poza bodajże 8 osób

 - w ogóle jak można zrobić tyle zmian skłądu (GD jest prostsze, trzy osoby, jedna w 24-letniej historii zmiana perkusisty i spokój)

 - jak można mieć 15 płyt w dorobku *_*. Ah, może te moje popierdółki też kiedyś będą mieć 15 płyt. O ile ich pop-ierdoleni Sido-maniacy wcześniej nie zadźgają. Nie lubię Sido-mianiaków.

Ogólnie mocne to było. I przeczytawszy, znając całą historię BR... kurwa, nie, wolę Głin Deja. Jak porównuję obie historie - u BR to jest dla idei, dla bycia autsajderami, etc. U GD to jest dla muzyki, ludzi, z którymi się ją robi, i ludzi, dla których się ją robi. It's only my opinion, ale mimo wszystko myślę, że BR nigdy nie miało - i chyba mieć nie będzie - takiej chemii z fanami jak GD. Ale chyba właśnie doszłam, dlaczego. BR zawsze mimo wszystko było underground'owe. A GD, jak i fani GD, musieli sporo przejść, i muszą nadal. Seriously - kto normalny, należący do społeczeństa rockowego, krytykuje BR? Natomiast jak ktoś nie jedzie po GD, to coś jest z nim nie tak. Kolejne, do czego doszłam - musimy być od fanów BR odporniejsi, wierniejsi, i bardziej oddani. Ha. Nie ma to jak się dowartościować na dobry koniec dnia.

GD swojego czasu mocno i zawile współpracowało z BR. Grag na New Maps Of Hell dziękował Billie',mu. A najlepsze jest to, że nie kto inny, a fani BR jadą po nas najbardziej. Cóże za ironia.

Why so serious?

AMERICAN IDIOT RUSZA, btw. Jak mi kogoś innego niż słit-elo-gwiazdor-brodłaju dadzą na St. Jimmy'ego, to chyba komuś do dupi nakopię. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie, żeby ktoś lepiej zagrał akurat TĄ ROLĘ niż sz.p. Billie. Błagam, ćpun, buntownik, gościu olewajacy wszystko i z leksza pop-ierdolony - jakieś inne typy?

Anyway, it's gonna be Awesome As F**k.

http://www.youtube.com/watch?v=qslpcknNrJM&feature=feedlik

FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA FAZA <3!

Kocham to. Pierwsza zwrotka + pierwszy refren - aaaaaaaaaaaaaaaaaghhhh *_*. Pomijam gitarkę. GŁOS, KURWA. Umieram. 

Katuję jedną piosenkę do porzygu? A OD TEJ SIĘ DA? Chyba nie, bo jadę z tym od trzech dni i dalej mam minę z serii 'a teraz możecie mnie zgałcić, panie Dżili'.

[Aha, już pomijam jakoś nagrania, równie zajebistą jak na reszcie AAF.]

Nie należy naleać zbyt mało ody do kiślu, bo yjdą gluty. A one nie są fajne, i trzeba doleać, a tedy jest za dużo. Łe.

Ale za to cytrynowy <3 <3 <3.

Staring out of my window
Watching the cars go rolling by
My friends are gone
I've got nothing to do
So I sit here patiently
Watching the clock tick so slowly
Gotta get away
Or my brains will explode

Give me something to do to kill some time
Take me to that place that I call home
Take away the strains of being lonely
Take me to the tracks at Christie Road

See the hills from afar
Standing on my beat up car
The sun went down and the night fills the sky
Now I feel like me once again
As the train comes rolling in
Smoked my boredom gone
Slapped my brains up so high

Give me something to do to kill some time
Take me to that place that I call home
Take away the strains of being lonely
Take me to the tracks at Christie Road

Mother stay out of my way of that place we go
We'll always seem to find our way to Christie Road (reapeat)

If there's one thing that I need that makes me feel complete
So I go to Christie Road
It's home (repeat 4x)

EDIT : tylko mi się wydaje, że nadużyam anglojęzycznych zrotów jak móię i piszę?

Anyway. I don't care. That's cool.