Święta już za 3 dni, ale jakoś mi to humoru nie poprawia..
Brakuje śniegu, 20 stopniowego mrozu i poczucia, że to święta..
Wszystko jest jakoś nie tak jak powinno.
Mimo, że nastał oczekiwany spokój to jakoś mi dziwnie.
Może dlatego, że od ponad roku takiego spokoju nie zaznałam, a teraz kiedy w końcu jest brakuje mi tego szaleństwa jakie mnie ogarniało. Zawsze coś się działo, a teraz? stagnacja...
Czasami tęsknię do mojej ulicy Topolowej i tej odmienności od miejskiego gwaru..
Ale życie w mieście wchłania ludzi i ciężko wrócić do dawnych cichych miejsc, które kiedyś dawały bezpieczeństwo.. W dorosłym świecie jednak już nigdzie bezpiecznie nie jest.. Dziecko patrzy na to inaczej.. Wyobraźnia zawsze wygrywa, stąd złudne poczucie stabilności..
Miasto mnie wchłonęło, życie zmieniło i już nic nie będzie nigdy takie samo..
Przykre, ale prawdziwe..
Pustka w mieszkaniu, pustka w życiu, p u s t k a ... :(