Minął rok. Minął aż rok.
Właśnie dzisiaj przełamuje swoje przekonanie, że powrócenie do schematu z przeszłości nie wpłynie na (w moim odczuciu) stałą teraźniejszość. Ten rok był pełen pierwszych razy, pełen emocji, pełen rozterek, pełen zmian. Był tak zmienny.. tak naprawdę był przełomowy na tle uczuciowym i na tle wkraczania na odpowiednią ścieżkę, na której długi czas marzyłam by się znaleźć. W skrócie. tak jak lubię. Później się pozagłębiam.
Dostałam się na psychologię, jestem na drugim roku
Jestem w nietoksycznym związku od ponad roku.
Zaczęłam pracować dorywczo.
Było pełno sinusoid przy tym wszystkim, pełno rozterek, w przeszłości największe uporządkowanie panującego we mnie chaosu uporządkowywały wpisy tutaj, zazwyczaj dochodziłam do jakiejś refleksji, mogłam dać temu wszystkiemu upust. Ale wtedy chciałam by ten chaos trwał, by emocje mnie nie opuszczały, by ciągle kierowały mną silne głosy wewnętrzne. Mam mężczyznę przy którym nie boję się wrócić do przeszłości, nie boje się utartych schematów, które mi kiedyś służyły, wiem, że w naszym związku jest miejsce zwyczajnie dla mnie samej, dla prawdziwej mnie. Akceptuje moją wrażliwą naturę, nie wstydzę się przy nim płakać, jeść, głośno myśleć. Wszystko to brzmi jak podstawowe czynności, naturalne, a mimo to na długo przy innym mężczyźnie nie były praktykowane. Tak. Jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa, że mam kogoś kto mnie wysłucha z zaciekawieniem pod koniec dnia. I kto w trakcie dnia, pokazuję, że ciągle ma mnie w głowie. Kocham przy nim płakać, kocham się otwierać, kocham jego łzy i jego szczerość. Długi czas bałam się zaufać, po tylu rozczarowaniach nieco opadła ze mnie wiara, że to co mnie spotyka może trwać i mnie uszczęśliwiać długoterminowo, a nie jak zwykle stawać się lekcją w pozostałościach po relacji. Wszystkie wspomnienia i emocję z tamtego okresu mam ogromną nadzieję, że zapiszą się na stałe w moich wspomnieniach. Ale od teraz chcę być z nimi na bieżąco i je zapisywać.
Czuję, że tworzy się historia mojego życia. Z mężczyzną mojego życia.