Zdałam maturę. Mogę być z siebie dumna. Szkoła prywatna była dobrym wyborem.
Nie spałam wczoraj całą noc. Nie potrafiłam pogodzić się z tym, że nie dostałam się na psychologię na pobliskiej uczelni. Ten kierunek był moim jedynym wyborem. Wariowałam, stresowałam się i zaczęłam rekrutować do szkół niepublicznych w większych miastach. Rodzice prawie się zgodzili. Dostałam dokumenty. I na jaw wyszły prawdziwe ceny czesnego.. przeliczając na 5 lat.. dodając koszty utrzymania..koszty stancji.. Myślałam o kredycie studenckim, ale ta świadomość uwiązania, czegoś co by w jakiś sposób uwierało, ciążyło na już i tak prawdopodobnie niskiej wypłacie psychologa mnie zdecydowanie przytłoczyła. Złoże w II turze wniosek na bezpłatnej uczelni po prostu na inny wolny kierunek. Zacznę go, zacznę też kurs angielskiego oferowany na uczelni. Poprawie maturę i jeśli dalej będę chciała zacząć naukę na psychologii i jeśli się dostanę to się przeniosę.. Ewentualnie dokończę ten pierwszy i zacznę z psychologia. Nie wiem. Wiem, że koszty szkoły niepublicznej by mnie całkowicie i moich rodziców przytłoczyły. Zapominam, biorę oddech.
Codziennie
..
Codziennie myślę o Aa.
Odkąd poprosiłam go o przerwę.
Miałam urodziny niedawno, liczyłam na życzenia z jego strony. Tęsknie..Po raz kolejny się przyzwyczaiłam. I tak.. wiem.. wiem, że to ja poprosiłam o przystopowanie. Poczułam się zlekceważona, gdy wysłał mi zdjęcie z koleżanką ze swojego kierunku. Co prawda domyślam się dlaczego to zrobił.. Polubił wzbudzanie we mnie zazdrości, a ja widziałam wtedy jedyną słuszną możliwość jak na to zareagować. Jak zwykle. Urwanie kontaktu.
Napisałam do niego.. tym razem jako Magda. Uznał, że nasze rozstanie było wspólną decyzją i dojrzałą.. podobno też czuł się przytłoczony. Nie wierze w to. Może wrócę