- Madison słuchasz mnie w ogóle? - Carly pomachała mi dłonią przed oczami a ja tak jakby dopiero się rozbudziłam.
Właśnie była długa przerwa a my siedziałyśmy na stołówce szkolnej przy naszym stałym stoliku.
- Co? - palnęłam - ah, tak słucham Cię - dodałam od razu, grzebiąc plastikowym widelcem w sałatce którą miałam w zwyczaju jeść
- Dziewczyno, co się z Tobą dzieje, od jakiegoś czasu jesteś kompletnie nieobecna
- Nic, wszystko dobrze - uśmiechnęłam się lekko. Byłam nieobecna, racja. Myślałam o tym co ma wydarzyć się zaraz po nowym roku.
W tym momencie Carly chciała ponownie się odezwać ale podszedł do nas Blaise siadając naprzeciwko nas i witając się dużym uśmiechem. Uwielbiam tego chłopaka, mam na myśli że jest bardzo dobrym przyjacielem, tam samo jak i Carly.
- No więc, co tam, o czym rozmawiałyście? - spytał Blaise jedząc hamburgera
Westchnęłam.
- Chyba muszę wam o czymś powiedzieć..- zaczęłam ale mi przerwano
- Jesteś w ciąży?! - powiedziała głośno Carly przez co usłyszało nas pare stolików a ja miałam ochotę ją udusić
- Nie, idiotko. Przecież nie mam chłopaka - powiedziałam szybko - Boże - dodałam czując że moje policzki palą się ze wstydu.
- Więc o co chodzi? - wtrącił Blaise
- Po pierwsze, trzymaj chusteczkę, bo jesteś cały brudny - zaśmiałam się podając mu chusteczkę by wytarł usta i zaczęłam mówić dalej - praca mojego taty polega często na wyjazdach, wiecie o tym i...- zacięłam się
- Przejdź do rzeczy - ponagliła mnie Carly
- Więc, wyprowadzam się do Nowego Jorku - powiedziałam na jednym tchu
- Słucham?! - moi przyjacielę krzyknęli równo a Blaise zakrztusił się hamburgerem, którego jadł
- Spokojnie - zaczęłam klepać chłopaka po plecach i spytałam - wszystko okej? - a ten pokiwał głową
- Tak, wyprowadzam się do Nowego Jorku, mój tata dostał tam pracę
- Na jak długo? - dopytała Carly
- No właśnie o to chodzi, nie wrócę już do Atlanty ale obiecuję, że będę was odwiedzać kiedy tylko będę mogła. Poza tym są jeszcze telefony, internet, nie pozwolę na to byśmy stracili jakikolwiek kontakt - uśmiechnęłam się lekko
- A kiedy się wyprowadzasz?
- Zaraz po nowym roku - mruknęłam
- Czyli nawet nie skończysz roku szkolenego? - spytał Blaise a ja pokręciłam przecząco głową zaciskając usta w cienką linię
- Dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej? napewno wiedziałaś o tym już dawno - oburzyła się Carly
- Przepraszam, nie wiedziałam jak mam wam o tym powiedzieć i...
Carly mocno mnie do siebie przytuliła
- Nie puszczę Cię, słyszysz?
- Carly, gdybym tylko miała tu jakąkolwiek rodzinę, zostałabym ale...
- A my, ja i Blaise? przecież...- zaczęła ale jej przerwałam
- Próbowałam, rozmawiałam o tym z rodzicami, nic z tego - mruknęłam
Przez chwilę między nami panowała cisza, którą przerwał Blaise
- Nie myślmy na razie o tym, spędzajmy czas wspólnie jak do tej pory
- Tak, właśnie tak - uśmiechnęłam się do niego a Carly nie powiedziała już nic
*
Zaraz po szkole odwiozłam Carly i Blaisa do domów, a sama pojechała po mojego brata odebrać go z treningu koszykówki.
Czekałam na ławce przed budynkiem jego szkoły, gdzie miał trening i grzebałam coś w telefonie. Aż w końcu usłyszałam odchrząknięcie. Podniosłam głowę i zobaczyłam Daniela. Wstałam z ławki, objęłam brata ramieniem i zaczęła iść w kierunku samochodu
- Co tam, jak na treningu? - spytałam uśmiechając się
- Dzięki mnie wygraliśmy dzisiaj mecz - powiedział dumnie
- Gratulacje brat - zaśmiałam się i zmierzwiłam jego włosy na co on palnął mnie delikatnie w ramie uśmiechając się
Usiadłam na miejscu kierowcy, Daniel zaraz obok. Wsadziłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam silnik odjeżdzając z parkingu. Po 20 minutach byliśmy w domu. Weszłam do przedpokoju otwierając drzwi kluczem, ponieważ nikogo nie było w domu co mnie zdziwiło. Odwiesiłam kurtkę, zdjęłam buty i weszłam do kuchni gdzie na stole znalazłam kartkę od mamy, która informowała mnie o tym, że rodzice pojechali zrobić mniej więcej świąteczne zakupy i w lodówce mamy obiad. Skoro pojechali na zakupy, oznacza to że szybko nie wrócą, sklepy przed świętami są po prostu przepełnione dlatego właśnie nigdy w tym okresie nie jeżdze z rodzicami, nie lubię przepychu, wolę pomóc mamie przy pracach w domu
- Gdzie rodzice i co na obiad? bo jestem okropnie głodny - Daniel wszedł do kuchni
- Rodzice są na zakupach, a obiad zrób sobie sam - wystawiłam mu język, tak czasami zachowuję się jak dziecko
- Madisoooon - powiedział przeciągając i podszedł do mnie - wiesz jak Cię kocham, siotrzyczko prawda? - przytulił mnie mocno
- Pf - prychnęłam odrzucając włosy do tyłu, jednocześnie uśmiechnęłam się lekko
- Proszę, proszę, proszę - mówił w kółko a ja odsunęłam go od siebie wypuszczając głosno z ust powietrze
- Siadaj - powiedziałam w końcu podchodząc do lodówki i wyciągając z niej zapiekankę a Daniel wyszczerzył się
Pokręciłam głową, zaśmiałam się i włożyłam zapiekankę do miktrofali
- Proszę - powiedziałam stawiając przed bratem talerz z posiłkiem po czym sama usiadłam i zaczęłam jeść
Po obiedze na Daniela czekało sprzątanie naczyń, co posłusznie wykonał a ja rozsiadłam się wygodnie na kanapie w salonie i zaczęlam bezsensownie przerzucać kanały w telewizji trafiając w końcu na jakiś serial MTV.
Siedziałam tam dobre dwie godziny dosłownie prysypiając trochę dopóki nie usłyszałam dźwięku przekręcanych kluczy w drzwiach. Od razu podniosłam się z kanapy i wyszłam do przedpokoju
- Cześć córcia - przytitała się mama
- Cześć, co tak długo? - spytałam w sumie chyba znając odpowiedź
- Straszne kolejki - odezwał się tata - ale jutro kolejne zakupy
- Znowu? - spytałam
- Nie kupiliśmy wszystkiego, a poza tym cały czas szukamy prezentu dla dziadków - odpowiedziała mama
W każde święta, rodzice mamy i rodzice taty przyjeżdżali do nas. Już niedługo będzie to jeszcze bardziej korzystne dla nich ponieważ dużo bliżej mają do Nowego Jorku.
Pomogłam rodzicom wnieść siatki z zakupami do domu. Korzytsając z okazji chciałam zacząć z mamą jeden temat o którym ostatnio bardzo dużo myślałam
- Mamo? - zaczęłam
- Słucham córciu? - powiedziała nie patrząc na mnie
- Dużo o tym myślałam i kiedy będziemy się przeprowadzać, chcę skończyć z modelingiem - i w tym momencie mama przeniosła na mnie swój wzrok
- Jesteś tego pewno? mam na myśli, że w Nowym Jorku możesz mieć dużo większe możliwości jeżeli chodzi o to, poza tym jesteś już prawie profesjonalistką w modelingu - mama miała rację, ale ja już postanowiłam. Prawda, zaczęłam lubić to co robię, ale z drugiej strony trochę mnie to zaczyna męczyć
- Tak mamo, jestem tego pewna. Wraz z przeprowadzką, chcę zacząć na nowo - uśmiechnęłam się. Mama chyba mnie zrozumiała bo odwzajemniła uśmiech i pokiwałą głową
- Rozumiem Cię, kochanie. Akurat się składa, że Twoja umowa razem z końcem roku się kończy, tak? - spytała a ja powikałam głową. Bardzo dobrze się składało.
- Jesteś może głodna? - spytała
- Nie, dziękuję. Pójdę do siebie - opowiedziałam i pocałowałam mamę w policzek udając się do swojego pokoju.
Nie miałam żadnej pracy domowej, więc nie musiałam się tym przejmować. Usiadłam wygodnie na łóżku biorąc laptop na kolana i włączając go. Od razu weszłam na youtube i Facebooka. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam sobie piosenkę i zaczęłam czytać wiadomości, które miałam na Facebooku. Jedna była od Agathy, koleżanki z klasy, druga od Carly, a następna od Blaisa, na każdą z nich odpowiedziałam i zalogowałam się na Skype. Zauważyłam, że Carly i Blaise są dostępni i od razu do nich zadzwoniłam.