Przyjaciółka Kai powiedziała mu, że ona wyjeżdża na drugi dzień do na długo na wieś. Bardzo go to zaniepokoiło, bał się, ze nie uda im się spotkać, że on nie będzie miał okazji jej wszystkiego wyjaśnić. Wrócił do domu. A tam czekała go duża awantura. Kłócił, się z rodzicami, że ma swoje życie. Oni mieli pretensje o to jak potraktował Dominikę.
Ona nie miała już nadziei. Wróciła do domu, spakowała się. Nie chciała o nim nic słyszeć. Nawet jak przyszła przyjaciółka i mówiła o nim to jej nie słuchała. Myślami była bardzo daleko. Wiedziała, że jak będzie na wsi to z czasem zapomni.
Wychodząc z domu nie chciał nic mówić, ale matka go sama zatrzymała. Kolejna awantura. Ona wiedziała, gdzie on jedzie. Był pełnoletni wiec mógł wychodzić gdzie chce. Ale matka i tak się na niego wydzierała. Że niszczy sobie życie. Że oni chcą dla niego tylko dobrze. Był zły, bardzo zły. Nie był w stanie nic powiedzieć. Był za dobry. Nie chciał ranić. Ale tak bardzo chciał wykrzyczeć, że to oni mu niszczą życie. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Pod jej blokiem zobaczył, że wszyscy pakują się do auta. Zaczaił się niedaleko, a gdy zobaczył jak wraca do domu wyskoczył jej na drogę. Chwycił za rękę i porwał. O nic nie pytał. Tym razem miał szczęście. Nie widzieli ich rodzice, ani brat Kai. Siedli na skuter, ona początkowo protestowała, ale później jakby zrozumiała, że on by tego nie robił gdyby nie musiał. Uciekli..
Pojechali do tego miejsca, tego co ona mu pokazała. Był ranek.. słońce jeszcze było nisko i tak ciepło grzało ich twarze. Siedzieli pod kopa siana. Nic nie mówili.. On odezwał się pierwszy. Wyjaśniał, błagał, a międzyczasie płakał. Mówił Kocham Cię.. a ona patrzyła. I to dla niego było najgorsze. Bo patrzyła tak bez uczuć. Jednak gdy on tak mówił, ani na chwile nie przestawał, cos w niej zaczynało się dziać. Najpierw jedna łza później druga a następnie dała mu palec na usta i mocna przytulała.. szeptają Kocham Cię.