Powinnam napisać tutaj coś o dniu 1 listopada ale słynę z pasji robienia rzeczy niekoniecznych i pisaniu o rzeczach niekoniecznych , czyli dla MNIE ważnych. Są momenty że życie mnie przerasta a wtedy gotowa jestem krzyczeć w akcie desperacji " Ja nie chcę takiego świata!". Ale chcieć to nie móc. Ja nie mogę nic zmienić i nie mogę się też pogodzić z tym jak ludzie potrafią być podli i chamscy.. W takich chwilach żałuję że też jestem człowiekiem. Ale mi uczuć nie brakuje. Spotykam się często z typowo przykrym nastawieniem do mnie. Tak jakby MI nie wolno było normalnie żyć.. Tak jakbym nie mogła patrzeć w oczy innych, nie widząc w nich szyderstwa i drwiny. Ja o tym piszę. Bo mnie to boli. A jak mnie coś boli , to znaczy że staje się niemożliwe do wytrzymania. Czuję się jak zeschnięty liść , unoszący się w powietrzu jak wiatr , kiedy to wszyscy czekają aż w końcu upadnie. Wiem , że nie tylko mi trudno , ale wiem że odczuwam to wszystko niewyobrażalnie mocno i dlatego jest mi cholernie ciężko. Pisanie dla innych , daje mi mniejsze prawdopodobieństwo że będę oszukiwać samą siebie a tego robić nienawidzę. Czasem mam wrażenie , że moje życie było na tyle trudne i skomplikowane , że jestem silna i dam sobie radę. Innym razem doszukuję się faktów , że było zbyt słodkie i zupełnie inne niż teraz, przy czym dochodzę do wniosku że jestem ZA SŁABA. Filozofuję i buntuję się , co wydaje mi się nie jest przyczyną omawiania na polskim romantyzmu. Ja po prostu taka jestem. Niczego nie zostawiam takiego , jakiego nie chciałabym , żeby było. Nie ukrywając faktów , jestem jedna. A jedna znaczy słabsza. I niczego nie pragnę bardziej niż pewnego męskiego ramienia w które mogłabym się wtulić , zostawiając za sobą wszystkie mało pozytywne myśli i po prostu się zapomnieć.
Kocham Cię M.
Przy Tobie nawet herbata maliowa inaczej smakuje a świat wydaje się zatrzymywać w jednych z najpiękniejszych chwil mojego życia <33