Jestem szczęśliwa. [ tak naprawdę pierwszy razw życiu na dłużej niż chwilę]. A moje życie wbrew pozorom zaczyna być doskonałe. Czyli takie jakie zawsze chciałam , żeby było. Mam dla kogo żyć. Czy to nie wystarczający powód do szczęścia ?
Nauczyłam się doceniać chwile, które są a nie które były. Nauczyłam się w przeciągu zaledwie 9 tygodni patrzeć na miłość sercem , przez pryzmat rzeczywistości a nie fantazji , która wymagała ode mnie zbyt często walki z samą sobą. To już nie jest ślepa inwestycja w "kocha czy nie kocha" . To już nie sen , odpowiednio zaplanowany , by po pewnym czasie stać się moim największym koszmarem. To najcudowniejsza bajka w jakiej kiedykolwiek istniałam.