Dreaming on the Sea.

Przyjaźń nie polega na tym, by być nie rozłącznym - 

polega na tym, by rozłaka nic nie zmieniła. 

Nareszcie mamy swojego pierwszego gościa w naszym gniazdku. W piątek wieczór Miś pojechał do Shannon i odebrał E. z lotniska. Czekając na nich uspałam Alana, pomyłam naczynia, naszykowałam pałki kurczaka i pomyłam podłogi. Po pierwszej był jeden wielki pisk, krzyk i TYLEEEE radości. I jak tylko E. zaczeła opowiadać o lotnisku, samolocie i co u niej się działo doatrło jak mi brakowało jej gadulstwa, jej mieszania angielskiego z polskim i swoimi cyk cykami. Po dwóch godzinach brzuch i policzki bolały ze smiechu tak bardzo, że zaszkliły mi się oczy. Już pierwszego dnia poleciały po sklepach, pospacerowali po plaży! Plaża, która marzyła mi od zesżłych wakacji, nasza pierwsza wycieczka nad ocean, kiedy jest nas już TRÓJKA. Alan był w niebie, rzucał się w mokry piach, deptał po wyrzuconaych glonach i uciekał w stronę wody. E. zachwycona również, zbierała muszelki, wchodziła na kamienie i pstrykała zdjęcie za zdjęciem. Później, gdy Alan smacznie spał wybraliśmy się do baru. Pierwszy raz od dłuższego czasy wyszliśmy z Misiem gdzies naszego małego szkraba i choć wstyd mi się przyznać- było CUUUDOWNIE! Na początku myślalam, że usnę nad przepysznym drinkiem, ale, gdy już pojawił sie DJ, zrobiło sie wesoło. Spotkaliśmy dużo znajomych i prawie nie schodziliśmy z parkietu. Dziś po szybkim obiedzie zawozimy Alana do babci ( BOJĘ SIĘ, ale wybieramy mniejsze zło ) jak się obudzi i jedziemy na małe klify koło Killala. Spóźnimy się na mecz Stali ze Spartą Wrocław, ale wieczorem oglądamy zmagania Polskiej reprezentacji piłki nożnej ! E. załamana, nie lubi piłki :) 

Me and you can sit by the ocean and you are so close to a ocean as I can get

and I love you just like a ocean me and you together

and the ocean's flour will be your blanket for you.