photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 MARCA 2014

 Wieczór powolnymi krokami się wkradł w nasze wielkie cztery ściany, lampka zapalona rzuca cienie. W głośnikach leci Monika Pilarczyk, a w mojej głowie i tak odbija się płacz mojego synka. Przecież ja tak bardzo kocham, kiedy już o 17 małe obślinione rączki trą zaczerwienione oczka, główka chowa się na sekundy w łuku mej szyi i smutnym, zmęczonym głosem gawoży coś pod nosem; a kiedy nadchodzi czas spania... zaczyna się koszmar. Małe wycieńczone ciałko wierci się na wszystkie strony, z oczu kapią powoli słone łzy, a ja zaciskam zęby, by po piętnastu minutach nie wyciągnąć go z łóżeczka.

Na szczęście nie każdy wieczór jest taki, zazwyczaj jest dużo płaczu i wielka histeria przy ubieraniu, spokój przy wypiciu mleczka, ciche dobranoc z kocham Cię rozbrzmiewa w pokoiku, a wielkie szczęście zasypia spokojnie do zgaszenia swojego słońca nad łóżeczkiem. 

 

W takie wieczory cieszy mnie fakt, że mamy swój domek z trzema pokojami, dużym salonem i wcale nie małą kuchnią. I mimo, że nie podoba nam się tutaj tak bardzo jak powinno, nie zakochałam się od pierwszego wejścia, każda ściana krzyczy 'nudaaa' jednym i tym samym kolorem, którą próbujemy przełamać motylkami, zdjęciami i duperelkami, a brak ogrodu to góźd do przysłowiowej trumny, to jest to nasze miejsce. Nikt nie stoi nam za plecami i nie dycha, nie krzyczy, że to robimy źle, że dziecko nam płacze, że tego mu nie wolno i tamtego. 
Osiągneliśmy spokój w naszym nie idealnym domku
i mam nadzieję, że już zawsze tak będzie, nie ważne gdzie zawędrujemy.