'zobaczyć nowy dzień, nie wiem czy tego chcę, zobaczyć nowy dzień, a może warto chcieć, zobaczyć nowy dzień, nie wiem czy tego chcę..'
_________________________________________________________________________________________
jeszcze żyję.
tak tylko.
mam ochotę płakać i uciekać.
siedząc na pięknym czarnym koniu, puścić się galopem na oklep przed siebie i zatrzymać się dopiero wtedy,
gdy poczułabym spokój.
zatrzymać się dopero wtedy, gdy mogłabym położyć się na plecach, na trawie,
patrzeć nocą w gwiazdy i myśleć, jakie życie jest wspaniałe.
chciałabym nie czuć przymysu oglądania się za siebie po każdym kroku wprzód,
czy aby coś nie złapie mnie znowu za kostkę i nie każe zrobić dwóch kroków w tył -
za karę - że znowu coś mi się udało.
mieć na sobie tylko rozciągnięty t-shirt i na boso spacerować po łące.
po cichej, kolorowej łące, przy zachodzie słońca, trzymając Cię za rękę.
uśmiechać się do Ciebie przy porannej kawie.
wyjść rano na ganek, usiąść w bujanym fotelu i marzyć.
marzyć.
mój świat nie uśmiecha się do mnie w tej chwili tak szeroko, jak uśmiechają się moje marzenia.
cholerne 'dzisiaj', brutalnie gasi ich blask.
widzę
jak przez szczelinę powietrza
przeciska się kosmyk blasku
potem szczelina
zarasta szarością
po drodze mijam kałuże
w których mój kształt
niczym tonący głuchoniemy
wzywa pomocy
zgiełkiem rozmnożonych ramion
przystaję na chwilę
by sprawdzić
czy pójdzie na dno
nie idzie na dno.
siedzi w tej szarej kałuży i tonie każdego dnia na nowo.
nikt nie zdoła go uratować, ale też nikt nie pomoże mu utonąć.
trwa w beznadziei.
nie może się wygrzebać na powierzchnię, ani nie może skończyć tego cierpienia raz na zawsze umierając.
Przekonałam się na własnej skórze,
że każde z tych dwustu pięćdziesięciu zdań,
które wypisałam markerem na murze,
to tylko pragnień mych wielka otchłań.
Wolne kasztany kwitły wkoło niej,
ptaki ćwierkały o wolności,
wolnością pachniało powietrze,
a ona stała pod lipą,
gdzie cisza i spokój powinny koić jej zmysły.
Stała tam ze łzami w oczach,
ze skrępowanymi nadgarstkami,
z ustami zaklejonymi taśmą,
z pętlą na szyi.
Stała tam sama - uwięziona
pośród wszechobecnej wolności,
a jej serce wybijało ledwo słyszalne SOS..
gdyby ściany mogły mówić.