Nienawidze tego stanu, cały dzień zbiera mi się na płacz i rozklejam się na wieczór.
Tyle czaasu udawac, że wszystko jest ok, udowadniać sobie że wokół tyle fałszywych twarzy, przychodzi co do czego nikt niie zauwaza ze coś jest nie tak. Nawet te małe problemy, nie mówione nikomu kumulują mi się i robią mi taką masakrę jaką mam teraz w głowie xd Mam dość, ciekawe kiedy to wszystko z sebie wyrzucę chciałabym już mieć wszytsko ustatkowane..Chciałabym tak wiele...tak prostych rzeczy które dla mnie są niemożliwe... i nie chodzi tu rzeczy materialne, bo nie potrafię wymyślić najprostszej rzeczy ktorą chciałabym teraz na urodziny, a mam tysiące mini marzeń które chciałabym by po prostu były. Chciałabym mieć was przy sobie, mieć przy sobie również ludzi którzy dadzą mi uśmiech, poczycie wartości możliwość wygadania się. Zły znowu lecą jakcholera, nie ma osoby która poprawiłaby mi teraz humor. Dlaczego taka jestem, że dla was robię z siebie pawiana, a w środku czuję zimno i pustkę . Tyle czasu udawać, że wszystko jest w porządku. Nikt nie zobaczy chwili smyutku na mej twrarzy, zwróci uwagę gdy coś potrzebuje i od niechcenia spyta co tam.. a ja odpowiem standardowe nic.. albo okej. i koniec rozmowy.. mam dość.. kiedyś tego nie wytrzymam.. Wiem, że mimo tych wstystkich kretynów na których się zawiodlam, mam kochane osóbki i to dla was udaje ze jest ok.. by nie przenosić swojego smutku na was..ale czasem chciałbym zamknąć się w domu, pod kołdrą i nie robić nic.. staję się coraz bardziej leniwa, szystko jest dla mnie coraz bardziej obojętne, nie chce mi się nic robić, nawet jeść... po prostu nic.. w sumie nie wiem po co to piszę, ale wiem, ze zawsze w jakiś maluuutki sposób mi to pomagało. W sumie.. nie...wiem czy nie jest gorzej.. mniejsza... ide bo mam dość... Dobranoc ;c