Przeczytajcie do konca jesli starczy Wam humoru .
Rozłożony na kanapie czekasz na piwo . Siegasz po gazete i ze złościa stwierdzasz że jest przestarzała .
- Karen ! Gdzie dzisiejsza gazeta ?! Rusz ten chudy tyłek i dawaj no tu ! - Ależ upał . Składasz bezużyteczny magazyn i wachlujesz sie nim jak jedna z tych półnagich blądynek w durnej reklamie , co to niby za esemesa wygrały tydzień na tropikalnej wyspie .
- Zwykłe ździerstwo . - mamroczesz . Gówniane masz życie . Nie stać cie na zamontowanie klimatyzacji , żona jest płaska jak deska , a twój dom wali ci sie w oczach . Wczoraj widziałeś jak drzwi wypadły z zawiasów , co prawda troche im pomogłeś bo przecież wróciłeś nad ranem nawalony w trąbe i Karen spała , no ale przecież kurva dzrzwi tak nie powinny w końcu robić , nie ? Niby takie mocne , nie do sforsowania... ale przynajmniej udało ci sie je z powrotem założyć , raczej zawiesić , a przy tym nasłuchać sie reprymandy od ukochanej , jaki to jesteś niedelikatny i jednym słowem chamski .
- Karen , sikasz mi do tego piwa czy co robisz ? Co tak śmierdzi ? Dawaj ! - nawet ci nie odpowiada . Słyszysz tylko cisze . Albo nie , słyszysz ta piepszona lodówe , która słychać chyba bez przerwy , ale człowiek zauważa to dopiero gdy nic innego nie wydaje głosu . Ta zasrana lodówka wydaje odgłosy co najmniej jak warkot motoru twojego syna . A ty budzisz sie w srodku nocy i ją slyszysz . Myslisz ze gdyby to Keren chrapala zamiast ta lodowka warczala , latwiej byloby ci to zniesc .
- Cholerna lodowka ! - pomstujesz jej piescia . Przynajmniej jeszcze dziala i chlodzi twoje dwa szesciopaki piwa ...
- Karen , durna babo , co ty tam robisz ? Slabo mi sie robi , musze sie napic ! - Ty krzyczysz a ona nawet nie raczy odpowiedziec . Irytacja zaczyna ustepowac i pojawia sie nutka niepokoju niczym swiatelko w tunelu . Obrazila sie ? Masz , twoje zakichane szczescie ... Pierdola z ciebie . Wzdychasz i niczym mors podnosisz sie z kanapy , podciagajac portki . Co to za zycie powtarzasz . Przeciagasz sie jeszcze robiac mine i przeciskasz sie wsrod gratow w kierunku kuchni . Odciągasz kotare pelniaca role drzwi , i w twarz bucha ci smrod szczynow . Zdziwiony mrugasz oczami i robisz krok do przodu . Jak gorąco . Nie ma Karen - przechodzi ci przez mysli . Jak to nie ma ? Podejdz blizej - zdaje sie mruczec pozolkla lodowka . Lodowka zamknieta . Robisz kolejne kroki i nagle zza szafki zaslaniajacej ci widok wylania sie noga . Dwie nogi rozrzucone na podlodze .
- O co cho... - wychodzisz na srodek kuchni i patrzysz a tam twoja zona lezy przed lodowka z szesciopakiem w rekach . W pierwszej chwili przychodzi ci do glowy zabawna mysl ze wyglada jakby sie schlala . W drugiej chwili nie jest ci do smiechu bo widzisz jej martwe wytrzeszczone oczy i rozdziawiona gębe . Jej wlosy w nieładzie na zalepionej podlodze mają dymiace koncowki . Zabawilismy sie - mruczy lodowka .
- To bez sensu . - z sapnieciem opadasz na taboret . Gapisz sie na niezywa zone ktora piec minut temu trzepnela cie w leb za poplamiona koszule , i wygladasz jak kompletny idiota . Co ją zabilo ? Slyszysz suche trzaski i dopiero teraz dociera do ciebie co jest nie tak . Klamka od lodowki wygladala conajmniej dziwnie . Faktycznie , niemal czujesz napiecie jakie emanuje z klamki . Wloski na karku unosza sie . A wiec wreszcie sie zepsulas . Prawie kiwasz glowa ze zrozumieniem .
- Zjaralas moja zone lodowo . Wreszcie konasz , wydajesz ostatnie warkoty . Ha . HAHAHAHA - chwile smiejesz sie szczesliwy jak wariat , nad cialem swej stygnacej zony , zachwycony faktem ze lodowka ktora denerwowala cie przez 8 lat swoim buczeniem , w koncu dogorywa swego swietnego zycia . Usmiales sie do lez i dopiero gdy zgiowszy sie wpol , spojrzales prosto w twarz zony patrzacej na ciebie z wyrzutem , momentalnie wyprostowales sie i odskoczyles do tylu spadajac z krzesla jak oparzony . Nie smiales sie juz . Przysiąglbys ze Karen wciaz swiadomie na ciebie patrzy . Jednak za bardzo sie trząsles by zamknac jej oczy . Slyszysz jej glos w glowie : " Czego sie rechoczesz jak kretyn , nie widzisz ze ta walona lodowka mnie zabila ? Jestem trupem , twoja ukochana zombie-zona ze spalonymi wlosami aha-ha-ha ! "
- Pieprz sie . - mowisz na glos patrzac w jej zimne oczy . Przelykasz glosno sline i zdajesz sobie sprawe ze powinienes zadzwonic na pogotowie . Co mialbys powiedziec ? : "Ej , prosze pana , lodowka usmazyla mi zone , trzeba zabrac trupa , zajmiecie sie tym ? " Chyba chciala uzupelnic zapasy , bo nie bylo w niej nic oprocz dwoch szesciopakow piwa i napoczetego pasztetu ktory juz zaczynal smierdziec . Skoro mowa o smrodzie , to uswiadamiasz sobie sprawe dlaczego jedzie moczem . Karen sie zsiusiala . Znow masz ochote sie rozesmiac .
- Och Karen . Dobra babka z ciebie byla . Ale nawet jak przyjedzie tu caly tabun karetek i lekarzow , oni ci nic nie pomoga prawda ? - pytasz ją i bez odpowiedzi . Podchodzisz do niej i wyjmujesz z jej zacisnietych koscistych palcow rąnczke od torebki z piwem . Podnosisz szesciopak na wysokosc oczu jakbys chcial sprawdzic czy piwo przypadkiem nie ucierpialo od " elektrycznego kopa "
- Zadzwonie pozniej dobra ? - zwracasz sie do zony . - pozwol ze najpierw sie napije i dobrze powspominam . Zacna . Tylko niepotrzebnie stale sie odchudzalas . - siadasz na stolku i rozcinasz folie kciukiem . Bierzesz puszke i pociagasz zdrowe lyki .
- I napic sie z tobo tez mozna bylo . - oprozniasz puszki po kolei . - przykro mi . Udupila cie ta przekleta lodowka , twoja wlasna ktora dawala ci zryc . Az szlag trafia , co ? Na jedno wychodzi . Gdyby nie ta lodowka to pewnie i tak niedlugo dach by ci sie na glowe zawalil . Bum i cie nie ma . Zawsze powtarzalas ze trzeba naprawic dach bo nas inaczej przygniecie . Mylilas sie . Nie dach tylko lodowka . Wezme sie za siebie i obiecuje ze wykopie ta lodowke na zbity pysk , na zbite drzwiczki raczej . No , na jedno wychodzi . Mam taką podlamaną psychike zonko . Podreperuje ją piwem , zaraz bedzie mi lepiej . - unosisz puszke do ust i doisz do dna . W calym domu rozlega sie odglos siorbania . Myslisz ze gdyby twoja zona zyla , nazwala by cie cholernym chamem , ot co . I dociera do ciebie naga prawda .
strzela cie jak piorunem i podrywasz sie przewracajac na wpol oprozniana puszke .
- O zesz w morde ... ! - lodowka zabila ci zone . Hello Hank . Mozesz byc wsciekly , ale to nic nie zmieni . Wiesz .