Mila.
Ostatnio często przychodzi mi dyskutować z ludźmi na temat religi i Bogów, w moim życiu pojawiło się wiele osób posiadających na temat wiary bardzo ciekawe opinie. Czasami podczas takich rozmów pojawiają się kwestie kontrowersyjne lub poglądy z którymi nie potrafię się zgodzić ale na ogół te dyskusje kończą się bardzo wypośrodkowanym i bezpiecznym wnioskiem; nie ważne w co wierzysz ważne, że chcesz być dobrym człowiekiem. Muszę przyznać, że chociaż to stwierdzenie wydaje mi się być trochę nudne, z całą pewnością ma swoje plusy. Przewijający się temat wiary zaprowadził mnie ostatnio na spotkanie dyskusyje bardzo silnie wierzących chrześcijan. Przyznam szczerze, że byłam naprawdę zszokowana. W pierwszej chwili uderzył mnie fakt, że ludzie, którzy wydają się w ogóle do siebie nie pasować są ze sobą aż tak silnie związani tylko ze względu na miłość do Boga, jednak już kilka chwil później odniosłam wrażenie, że pierwszy osąd był mylny i ludzi tych nie łączy miłość do Boga a (według mnie) fanatyzm. Poraziła mnie też kwestia interpretacji fragmentów Biblii, która polegała na rozumieniu pewnych rzeczy w sensie absolutnie dosłownym a innych tak bardzo metaforycznie, że nie byłam pewna czy jestem na tym samym fragmencie. Druzgotało mnie podejście do Żydów i ich świątyń, drżałam z oburzenia kiedy słuchałam, że Chrześcijanie są od zawsze uciemiężeni i trwają w bólu i ucisku nigdy nie wyżądzając nikomu krzywdy, nie potrafiłam przystać na to co słyszałam. Jednak kiedy zaczęli się modlić, każdy zamknął oczy i zaczął swój monolog z Bogiem zauważyłam jak bardzo są oni ludzcy i to też mnie zaskoczyło. I mimo mojej niezgody z ich poglądami cieszę się, że miałam okazję uczestniczyć w ich spotkaniu bo to było naprawdę ciekawe doświadczenie, dzięki któremu jestem o krok bliżej na drodze do wyrobienia sobie własnego poglądu na Boski temat. A za tydzień wybieram się na spotkanie z Buddystami w Katowicach, jestem ciekawa czego nauczę się od nich.
A na zakończenie zacytuję fragment książki N.Gaimana 'Amerykańscy Bogowie', który na tym etapie najbardziej odpowiada moim poglądom na temat wiary.
'Ostatecznie religie to z definicji przenośnie: bóg jest tylko snem, nadzieją, kobietą, uosobieniem ironii, ojcem, miastem, domem o wielu pokojach, zegarmistrzem, który zgubił swój najcenniejszy chronometr na pustyni, kimś, kto cię kocha a może nawet, mimo dowodów świadczących przeciw temu, istotą niebiańską, której zależy tylko na tym, by twoja drużyna piłkarska, armia, firma, bądź małżeństwo kwitły, prosperowały i zwyciężały wszelkie przeszkody. Religie to miejsca, w których stajemy i działamy i z których oglądamy nasz świat.'