Kami, wybacz, że upubliczniam to zdjęcie, ale po prostu nie mogę sie powstrzymać, ono jest symbolem naszego wypadu do Hiszpanii <33
* * *
Kolejny rok dobiega końca. Skoro w zeszłym roku robiłam mini podsumowaniu - teraz też co nieco naskrobię. Podobno niektórzy nawet to lubią.
Jaki był 2010? Jego ujęcie należałoby zacząć od trudności w zapisywaniu daty (ale do wszystkiego można się w końcu przyzwyczaić). Następnie: Jakie wydarzenia kojarzą mi się z tym właśnie rokiem? Z pewnoscią będzie to przewspaniały wypad na narty i snowboard do Czech z mega dobrana ekipą (pozdrawiam!<3). Zaraz po tym przychodzi mi na myśl katastrofa w Smoleńsku, wybory, cyrk z krzyżem (do dzisiaj mnie to śmieszy) i kolejne podziały Polaków. No, ale zosytawmy politykę i tym podobne zagadnienia.
2010 był przede wszystkim baaardzo intensywnym okresem (no dobra, może moje przygotowania do matury do najintensywniejszych nie należały). Spięcie dupska na egzaminach, potem solidne korzystanie z najdłuższych wakacji w zyciu (np. patrz: zdjęcie), no i w końcu - konkretny zapierdol na studiach. Tak, to był intensywny rok. Zapamiętam go też przez tańce z Agatą (muah ;*), podwójną studniówkę, ostatnie chwile z kochanym biol-chemem, superhipermegazajebisty, bajkowy bal maturalny i pożegnanie ze szkołą, w której spędziłam 6 lat. Coś się kończy, coś się zaczyna.
Wbrew temu, co wielu ludzi sądzi, ja uważam, że zakończenie roku to dobry moment na podsumowania oraz snucie postanowień i planów (cieszę się, że wytrwałam w tych zeszłorocznych :). Dlaczego nie dziwi mnie fakt, że przeciwni temu są ludzie ze słabą wolą? Zamiast mówić, że nic nigdy się z owych postanowień nie udaje, trzeba zmienić zagadnienia znajdujące się na liscie najważniejszych spraw. Sami pewnie słyszeliście, że od wielu lat najczęstszym postanowieniem jest 'schudnę'. A czy, do cholery, to jest naprawdę takie ważne? Czas sie obudzić. Dopiero co świętowaliście przyjście na świat zbawiciela, a teraz, kiedy Święta są już za nami, wszyscy zapominają o wzajemniej serdeczności i byciu dobrym człowiekiem. Zresztą, jeżeli chcecie być jak człowiek człowiekowi wilkiem - okej. Proszę tylko, żebyscie zdali sobie sprawę z tego, że świat to NIE tylko ludzie (choć to, jak sprawnie wszędzie się panoszymy mogłoby na to mylnie wskazywać). Nie bądźcie obojętni na krzywdę tych, którzy sami się nie obronią (chyba nie muszę wyjaśniać kogo i co mam na myśli). Zastanówcie się, czy rzeczywiście musicie wyrzucać to opakowanie po batoniku na trawę. Rozejrzyjcie się wokół, czy nasi futrzaści i pierzaści towarzysze nie potrzebują pomocy. Czasem wystarczy tak niewiele..
Nie oczekuję cudów od istot, które myślą, że są pępkami świata. Jeżeli moje słowa znaczą dla Was tyle samo, co skład chemiczny na opakowaniu zupki chińskiej - proszę chociaż o dopisanie do swoich trywialnych postanowień noworocznych punkt pod tytułem: "wyrządzę światu jak najmniej cierpienia".
Moje postanowienie - stać się lepszym człowiekiem. Pod możliwie wieloma względami.
Życzę wszystkim miłego spędzenia dzisiejszej nocy i wytrwania w postanowieniach, jakie sobie narzucicie w nowym roku. Trzymajcie się ciepło! :)