Wróciłam. Morze rzeczywiście uczy pokory i nabierania dystansu. Zakochałam się w regularnym bujaniu przez fale, cieple nagrzanych skał i orzeźwiającej bryzie o poranku. Ciężko po tak cudownie spędzonym czasie wrócić do rzeczywistości, w której dom stoi ciągle w tym samym miejscu, a środkiem transportu na powrót jest pojazd o czterech kółkach a nie kajak. Piękno bezludnych wysp, na których nocowaliśmy w naszych przenośnych chatkach jest nie do opisana. Już mi tęskno do tego dreszczyku emocji, gdy nie wiedziałam, czy następny biały bałwan wywróci mnie czy jedynie pogłaszcze. Zakochałam się, tak, to to uczucie. Jestem totalnie zauroczona tym, co widziałam i przeżyłam. Wróciłam mądrzejsza, silniejsza i zainspirowana. Kajakarstwo morskie i Skandynawia zyskały specjalne miejsce w moim serduchu.
A pływanie kajakiem po morzu w nocy to totalne szaleństwo i magia! <33
Jak uporam się z obowiązkami, które na mnie czekają (w tym jednym edukacyjnym), to może wrzucę jakąś fotorelację z wyprawy na blogspot.. co o tym myślicie? Nie wiem czy to, czym tak się jaram, może w ogóle ciekawić innych ;)