siema. wspaniały dzień z Arentówką i Madzixonem.
kilka kilometrów, zdjęcia, pizza, biedra, gadanie, śmianie sie.
jak mi tego brakowało. jednak to co zawsze pojawiało się po takich wspaniałych chwilach, też przyszło.
ehh.. nie ważne.. jest wszystko ok..
jutro do 11:30, bez żadnego kółka z matmy, poprawek, innych pierdół.
ide prosto do domu, i ciesze sie poniedziałkiem który tak bardzo lubiłam i wciąż lubie.
wczoraj oglądałam mecz. tak możecie być dumni, bo to pierwszy mecz jaki obejżałam na euro i chyba cały jaki obejżałam kiedykolwiek.
rodzinne oglądanie na wiosce, z telefonem w ręku, emocjonującymi smsami z Madzią i Kochaniem, szukanie zasięgu ciągle i wciąż,
nie ogarnianie co się dzieje na boisku, boczuć cioci, cheetosy bo tylko to dawałam rade jeść,
soczek pomarańczowy, płacz cioci i gadanie ciągle ' Lewandowski Lewandowski Lewandowski',
sto zabitych much.
naprawde lubie Kozin i naprawde lubie moją cudowną rodzinke.
mimo wszystko.
spoko burza była w Mikołajkach, tak w nawiasie.
no dobra.. o kurwa już 20.. :o <ok>
mam w dupie anonimów z ASK.fm tak jeszcze jak coś..
nara kurwa biczes.
ty ciągle i wciąż masz mi za złe że nie mieszkam w Punk Rock City..
71.<3