Nie zniosę tego...
To już jutro. Cholera...
Chciałabym by ten wieczór trwał wiecznie.
Jakoś nie chce mi się uczyć na ten polski.
Zrobiłam notatki, ale zwyczajnie nie jestem w stanie wziąć się do jakotakiej nauki.
Rano pojadę autobusem do szkoły chyba...
Potem wrócę też autobusem.
Nie chcę jutro z nikim rozmawiać w szkole.
Jestem załamana...
Jak mnie jutro jakiś nauczyciel zaczepi to nie wiem co zrobię.
Albo wybuchnę albo spłynie po mnie wszystko.
Z resztą nie wiem...
Czym ja się przejmuję?
Szkołą?
Fuck off, not today.
Byłam z Alexem na spacerze i z Ciapkiem.
McDonald zaliczony.
2 hamburgery i ciastko.
jeden dla alusia, jeden na pół z Ciapkiem (matko prawie mi ręke odgryzł) i ciastko, dzielone z moimi chłopakami.
Fajnie było. Ciapek strasznie się cieszył...
Tak sądzę.
Dzisiaj mam nadzieję, że będzie spał ze mną w łóżku... Chciałabym go w nocy jeszcze trochę pogłaskać.
To smutne. Próbuje znaleźć chociaż kilka plusów tej całej sytuacji i nic nie potrafię wymyśleć.
Chyba jedynym jest to, że nie będzie się już męczył...
Z resztą, nigdy nie byłam optymistką.
Nie wychodzi mi to...