Moje wpisy będą się opierać na opowiadaniach, takich jak to. Mam nadzieje, że wam się spodoba.
Sky miała dość tego tłumu, prysznic dobrze jej zrobił. To była jedna z gorszych walk, nikt jej nie obstawiał, oczywiście, bo walczyła z mężczyzną, oni są przecież tacy mocni. Jej twarz była cała obita, dzięki Bogu, że zdołała uderzyć przeciwnika w skronie, miała nadzieje, że facet z tego wyjdzie. Wygrała sporą sume, teraz miała walczyć z niejaką Suzane. Od trzech miesięcy nie walczyła z kobietą. Suzane była podobno najlepsza w wadze ciężkiej- dziewczyna wyzwanie-tak o niej mówiono.Dobrze-pomyślała Sky, lubiła wyzwania. Kiedy usłyszała swoje imie, natychmiast podążyła w strone maty, na której oddała sporo krwi i potu. Gdy jej oczom ukazała się jej przeciwniczka, spluneła na ziemi i uniosła ramiona w strone tłumu. Za czternastym ciosem w twarz Suzane, Sky usłyszała trzask, najwidoczniej złamanej kości nosowej. Nieprzestawała uderzać, poczuła na skórze łzy dziewczyny, ale to napawało ją jeszcze większym entuzjazmem. Stop! Już Wygrałaś!- słyszała o strony tłumu, fanów Suzane i sędziego. Nic nikomu do tego to była jej chwila, ona musiała wygrać, być najlepsza.