Znów trochę mnie tu nie było ... Lena trochę odpoczęła, Gaja na jutrzejszy dzień gotowa... Zobaczymy jak się spisze (Wspomagamy Siostry Nazaretanki O.o i Gaja będzie przewozić "DZIECI")
Ostatnio jakoś coś we mnie pękło ... ale dobrze że pękło... mogliśmy zajechać w jedno miejsce <3
Szykują się zmiany u Nas... oby się udało bo będzie to nowym etapem w moim ...NASZYM życiu, bardzo sie potwornie booję ... Bo zmiany przenoszą człowieka z pozycji mistrza na pozycję ucznia... i w tym przypadku mimo doświadczenia będę laikiem, ale laikiem w sumie już byłam O.o ale pod innym względem...
Mam fajne osoby wokół siebie które bardzo mnie wspierają miimo iż oni wierzą we mnie ... ja nie mogę uwierzyć w siebie :/ praktyka pokazuje że daje radę a ja ciągle nie dopuszczam myśli do siebie że coś wiem/umiem/itp...
Mój tato po operacji ma się nieźle...
W ciągu miesiąca powinno być wszystko już jasne (chodzi o zmiany) oby wszystko pozytywnie się udało bo któregoś dnia się moja cierpliwość skończy :P Nie znoszę uprzykszania życia i wkurwiania :/