jestem, ale mnie nie ma. czuje sie jak powietrze, jak tlen którym oddycha nienawiść.
utrata osobowości, tak można to w taki sposób nazwać. zatopie swoje myśli w wodzie problemów. utopie swoją nadzieję w stawie stracenia. miłość opóści moje serce.
zgine. na zawsze. nic mi nie pomoze, tylko wspomnienia, i zawiść do ludzi którzy są wokół mnie . nie wiem. nie pytam . nie obchodzi mnie to.
przepłyne przez jezioro nadzieji, nie pijąc ani kropli wody.
nie wróce. zostane.
trace kontrole nad tym co mnie otacza.
co sie ze mna dzieje?
może to nie ja?