Przemieniła na wskroś, wydrążyła mnie w okrąg
Ognista z jęczmienia wydobyta ból
Ta z meksykańskich karczm przyprawiła mnie o lot bez tchu
O stan na podobieństwo snów
Jeszcze więcej znam, jeszcze więcej ich znam
Zatruwają mech, odbierają czas
Ale żadna z nich, ale żadna jak ty
Nie olśniła mnie, nie ujęła tym
Łąki u schyłku lata, łąki wyciskałem z nich sok
I kolory oleiste, sezonowe zło
Natarczywa na wskroś, nieznośna siła z jaką płynie
Z jaką ciśnie się przeze mnie mrok
Jeszcze więcej znam, jeszcze więcej ich znam
Zatruwają mech, odbierają czas
Ale żadna z nich, ale żadna jak ty
Nie olśniła mnie, nie dodała mi sił