Od 5 minut staram się znaleźć jakąś wygodną, najwygodniejszą, stabilną pozycję. Niestety każda jest nie wygodna, bolą mnie tyle mięśnie ud, pupa. Żadnego przysiadu, schylenia, kompletnie zero ruchu. Problemem nawet było dla mnie wydostanie się z samochodu, założenie butów. A po dzisiejszym treningu mięśnie stały się jeszcze bardziej wyczuwalne, napięte.
Nie będę już marudzić, bo efekty mi się bardzo podobają. Czuję naprawdę wielką satysfakcję kiedy schodzę po 30 minutowym marszo-biegu z bieżni czując oblewający pot z góry na dół, każdy napięty mięsień, czy uginające nogi. Każdy wykrok, każde uniesienie hantli, daje mega wielką satysfakcję i jeszcze większą motywację, by wytrwać, by zobaczyć efekty. Mam czas do końca roku na pozbycie się zbędnego balastu, potem tylko rzeźba :)
A dzisiejszy wieczór zapowiada się na bardzo romantyczny, choć ze względu na dietę bez czerwonego winka. Świece (tak te najlepiej pachnące z Ikea), olejki zapachowe, płatki róż, ulubiony film.
Uwielbiam spędzać takie wieczory, gdzie jesteśmy tylko my dwoje, ten czas leci wolniej, możemy cieszyć się sobą i każdą minutą spędzoną razem. < 3