Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek, kochani! Mam nadzieję, że nie spędzicie ich przed komputerem,lecz macie to szczęście spędzić je z ukochaną osobą przy boku. Dużo miłośći! :*
Każdego dnia zakochuje się w Tobie coraz bardziej.
Właśnie z Tobą chcę kroczyć jedną drogą. Właśnie z Tobą chcę osiągnąć to, czego inni nie mogą.
Najpiękniejsze słowa nie opiszą mojej radości spowodowanej tym, że po prostu jesteś.
Niech nasza bajka trwa.
On. Wyjątkowa osoba, z którą pragnę spędzić całe życie. Nie liczy się forma bycia razem - ślub, narzeczeństwo czy zwykłe partnerstwo, liczy się uczucie i podejście do samych siebie.
Chciałabym wystarczyć Ci na całe życie. Żeby cały świat nam zazdrościł, że mamy właśnie siebie.
Albo będę żyła z Tobą, albo wcale.
Co w Nim najbardziej mi się podoba? Jego cudowny śmiech, który słyszę co jakiś czas. Słodkie gadanie, mruczenie mi do ucha, gdy budzę go dzwonieniem, a on jest niezadowolony, lecz po chwili się uśmiecha. Jego oczy, w które mogłabym się wpatrywać godzinami i widzieć błysk, o którym inne dziewczyny mogą pomarzyć. Jego wargi, które delikatnie się unosząc budują idealny, słodki uśmiech. Jego tors do, którego mogłabym się tulić i ocieplać, gdy tylko bym chciała. Jego włosy, którymi mogłabym się bawić cały czas, drażniąc go przy tym, a On i tak nie zwróciłby mi na to uwagi. Jego zapach, który przypomina małe, zaspane dziecko. Delikatność jego skóry pod, którą czuć tak wiele ciepła. Jego głos, który słyszę codziennie. Jego charakter i osobowość. Podejście do życia. Dyscyplina, którą wprowadza w odpowiednich momentach. Stanowczość, gdy jest potrzebna. Podoba mi się on cały.
Spośród miliona wybrał właśnie Ją. Szarą myszkę o równie szarym sensie życia. Malutką dziewczynkę o wielkich planach i nadziejach.
Leżałam z głową na Jego klatce piersiowej wsłuchując się w uderzenia bicia Jego serca. Łaskotałam go delikatnie po brzuchu. - boję się tego wszystkiego. - szepnęłam niepewnie, Odwracając się ku niemu. - czyli czego się boisz? - zapytał, plącząc dłoń w moich włosach. - Siebie. Ciebie. Nas. Uczucia, które jest między nami. Tego jak bardzo Ci ufam. Jak się już zdążyłam przywiązać. - wymieniałam kolejno. Podniósł się i usiadł, biorąc mnie mocniej w ramiona, posadził sobie na kolanach. Przytulił głowę do mojej piersi. - kocham Cię, skarbie. Kocham nad życie. - wyznał. W jednej chwili jakiś obcy ciężar spadł mi z serca. Kochał mnie, i nic, i nikt, nie miało na to wpływu. Kochał. Nie musiałam się martwić.
Stał się częścią mojego życia, mojego serca, mojego świata, moich słów, moich gestów, moich snów moich marzeń, moich planów.
Czasem wydaje Ci się, że nie masz po co żyć. I wtedy wpadasz w Jego ramiona, które nadają sens temu wszystkiemu.
Obserwujesz go z dystansu. Uwielbiasz patrzeć jak się uśmiecha.
Choćby to był najpodlejszy dzień, przy Tobie wszystko wydaje się lepsze. Choćbym był tylko smutek i łzy, przy Tobie ich nie będzie. Choćbym chciała się zabić i myślała o tym na okrągło, przy tobie myśleć o tym nie będę. Szkoda mi każdej chwili, która nie jest spędzona w Twoim towarzystwie. Szkoda mi każdego uśmiechu, który nie jest dla Ciebie. Wszystko co nie łączy się w jakimś stopniu z Tobą, dla mnie jest bezwartościowe. Bo żyję dla Ciebie.
Chcę Ciebie, dzisiaj, jutro, w przyszłym tygodniu i tak przez resztę mojego życia.
Bądź. Obok mnie. Zawsze. Pocieszaj mnie. Ocieraj wszystkie łzy. Przytulaj. Całuj. Dotykaj. Szanuj. Tęsknij. Ciesz się na mój widok. Uśmiechaj się, aż zmiękną mi kolana. Patrz mi prosto w oczy. Rób mi śniadania. Odprowadzaj do domu. Kochaj.
Pamiętasz mój dotyk kiedy trzymaliśmy się za ręce, smak moich ust kiedy zachłannie łączyły się z Twoimi, mój wzrok który skierowany był tylko i wyłącznie dla Ciebie, nasze przyśpieszony oddechy i mocne bicie serc?
Pozwolę Ci na wszystko, ale nie pozwolę Ci odejść.
Kiedyś zamieszkamy razem. Będziemy żyć obok siebie. Każdego dnia będziemy zakochiwać się w sobie na nowo. Będziemy coraz lepiej się poznawać. Będziemy się kochać, czasem nie lubić, kłócić i godzić. Będziemy budzić się obok siebie każdego ranka, ciesząc się swoją obecnością. Będziemy ze sobą w najtrudniejszych chwilach, wspierając się nawzajem. Będziemy płakać i śmiać się, a kiedy będzie trzeba będziemy milczeć. Nieważne, co będziemy robić. Ważne, że razem.
Nabroiłem.
A wszystko zaczęło się od tego, że się zakochałem.
Zakochałem się jakieś dwa, trzy tygodnie temu, o trzynastej dwadzieścia.
czasem okazanie uczuć może złamać serce. ale czy ukrywanie ich prowadzi do szczęścia?
Za każdym razem gdy próbujesz oswoić własną samotność ktoś inny bez pytania wyrzuca ją przez okno Twojej duszy wstawiając tam siebie.
Nie mam zamiaru być twoim ładnym wspomnieniem, ogrzewającym cię w zimie życia.
Muszę się zbrukać, zadać sobie ból, zranić się w nieodwracalny sposób.
Śniło mi się, że żyłem. Śniło mi się, że kochałem i byłem kochany...
Można by przypuszczać, ze cierpię na swoiste rozdwojenie jaźni. Inna jestem wobec miłych mi ludzi, a zupełnie inna, kiedy zostaje sama ze sobą. Ponura, obolała, z pretensjami do siebie.