Za to, że czekaliście, od razu drugi wpis, z dokończeniem rozdziału. Następny najprawdopodobniej pod koniec czerwca, bo wyjeżdżam na wycieczkę, ale zobaczymy, postanowiłam dodawać rzadniej, ale dłuższe.
Anioł pozwolił sobie uciec myślami od wspomnień dopiero popołudniu. Wtedy to Caro postawiła na stole przed nim kolejne smakowite danie. Odkąd po raz pierwszy skosztował ludzkiego jedzenia, nie mógł wyjść z podziwu. Każda potrawa miała inne składniki, inne smaki, inną konsystencję. Tym razem na obiad dostał potrawkę. Już po pierwszym kęsie stwierdził, że jest to jego ulubione, jak dotąd, danie.
- Rozpieszczasz mnie - powiedział do dziewczyny z uśmiechem.
- Przez żołądek do serca Caro odwzajemniła uśmiech.
To chyba prawda, pomyślał Anioł, dziewczyna zajmowała się nim dopiero tydzień, ale częste rozmowy i przebywanie ze sobą kilkanaście godzin dziennie sprawiło, że ktoś, kto przez długi czas nie czuł nic, zaczynał przywiązywać się do zwykłej śmiertelniczki. Kiedy była w szkole, tęsknił, kiedy wracała, cieszył się jak dziecko. Był jej wdzięczny za wszystko co dla niego zrobiła i wydawało się, że ona również obdarza go ciepłymi uczuciami. Było to widać szczególnie, gdy czuł się gorzej, a ona starała się złagodzić ból i dotrzymywała mu towarzystwa.
Coraz częściej miał ochotę ją dotknąć, choćby tylko złapać za rękę. Okazje do tego nie zdarzały się często. Ostatnio zrobił to, kiedy nazwał ją swoim aniołem stróżem. Od tej pory nie powiedziała ani jednego słowa na ten temat, więc uznał, ze popełnił błąd i nie próbował już więcej.
Anioł praktycznie wylizał swój talerz po drugiej dokładce. Kiedy Caro wyszła, by pozmywać po obiedzie, postanowił sprawdzić, czy jest już choć trochę bardziej silny, po wczorajszej próbie mocy. Wstał powoli i skierował się w stronę kuchni. Zastał dziewczynę z szklanką w ręce i telefonem przy uchu. Nie zauważyła go.
- Cześć, co do naszego dzisiejszego spotkania... Nie mogę, matka powiedziała, że zrobi mi kontrolę - kłamała, bo wczoraj powiedziała mu, że rodzice wrócą najwcześniej za tydzień. - możemy to przełożyć?
Głos w słuchawce chyba odmówił.
- No przecież wiem, że musimy to zrobić, ale po prostu dziś nie mogę, poza tym nie u mnie... Nie mogłybyśmy iść do Mai? Ona ma praktycznie cały czas chatę wolną!
Głos znowu odmówił.
- No dobrze, postaram się coś wymyślić, ale nic nie obiecuję, oddzwonię do Ciebie później, no papa.
Caro odwróciła się i zobaczyła Anioła.
- Nikt ci nie powiedział, że nie ładnie podsłuchiwać? - Zapytała groźnym głosem, ale oczy jej się śmiały. - Słuchaj, jest sprawa, mógłbyś dziś posiedzieć przez kilka godzin w pracowni?
Pracownia była jedynym pokojem, którego Caro nie pokazywała nikomu, nawet przyjaciółkom.
- No dobrze, skoro to konieczne... - odpowiedział, prawdę mówiąc cieszył się, że nie kazała mu wyjść gdzieś na cały wieczór, a zamknięta na klucz pracownia intrygowała go odkąd zobaczył jej drzwi.
- Wiesz, jakiś czas, kiedy ciebie jeszcze u mnie nie było, umówiłam się na ten wieczór z przyjaciółkami, poza tym musimy zrobić taki projekt do szkoły... Rozumiesz?
- Tak, oczywiście, mogę przecież posiedzieć trochę w tym tajemniczym pokoju - uśmiechnął się tak, jakby miał w związku z tym jakiś chytry plan.
Caro domyślała się już, że Anioł chce zobaczyć co trzyma w zamkniętej pracowni i sama chciała mu to pokazać, a teraz nadarzyła się ku temu okazja.
Około osiemnastej przyszły do niej Maja i Tamara. Rozłożyły swoje rzeczy w salonie i zaczęły opracowywać plan działania, a Anioł wylądował w przestronnym pomieszczeniu prawie w całości wypełnionym... jego skrzydłami. Niestety nie tymi prawdziwymi.
Caro miała prawdziwy talent i na białych kartkach szkicowała lub malowała skrzydła. Były one łudząco podobne do tych Anioła. Duże, białe majestatycznie ułożone, jak do lotu. Każde piórko miało trochę inny odcień, tak jak jego prawdziwe. Zastanawiał się co to wszystko znaczy i wtedy przypomniał sobie słowa wyroczni, że tylko Caro może pomóc mu odzyskać skrzydła. Tylko jak? Rysunki nie sprawią, że znowu będzie mógł latać.
Przejrzał wszystkie i stwierdził, że dziewczyna zawsze umieszcza datę w dolnym prawym rogu. Te prace, które powstały przed ich poznaniem, były mniej wyraźnie. Zarys skrzydeł na białym tle. Mimo tego, że pokazywały mało, były piękne i oddawały rzeczywistość. Ostatni szkic był z wczoraj. Skrzydła były identyczne z tymi, które kiedyś mógł rozwinąć. Coś jeszcze odróżniało ostatni rysunek. Pośrodku skrzydeł był, ledwo widoczny, kontur postaci.
Anioł pomyślał o tym, że jeżeli jej wyobraźnia posunie się jeszcze kilka kroków dalej, postać będzie miała jego twarz, a Caro domyśli się, że coś jest nie tak, skoro skrzydła, które widzi oczami wyobraźni od tak dawna, tak idealnie dopasują się do jego postaci. Postanowił porozmawiać z nią, kiedy tylko będzie okazja. Postanowił też wyjawić prawdę o tym, kim jest.
Przyjaciółki zasiedziały się u Caro do 2 w nocy i dopiero wtedy dziewczyna mogła pójść zobaczyć co z Aniołem. Zastała go śpiącego w fotelu z plikiem jej prac na kolanach. Nie chciała go budzić, więc wyszła najciszej jak mogła. Do łóżka wzięła ze sobą jak zwykle kartki papieru i ołówek. Robiła tak od dwóch miesięcy, ale ona sama nigdy nic nie rysowała. Po prostu czuła potrzebę położyć to na szafce nocnej, a kiedy rano się budziła rysunek był gotowy. Nie wiedziała, czy robi to przez sen, czy ktoś podmienia kartki. Wiedziała tylko, że codziennie do jej sporej już kolekcji trafia rysunek czy dwa, a ołówek ma stępiony rysik.
Rano zobaczyła że tym razem motyw się zmienił. Na jednym, tym razem, rysunku widniał zarys męskiego popiersia. Zza pleców wystawały skrzydła. Gdy przyjrzała się bliżej zobaczyła też delikatne linie wyznaczające oczy, nos i usta. Cała kompozycja wydawała jej się dziwnie znajoma.