Mam czasem w życiu takie momenty, że brakuje mi gruntu pod nogami, że muszę napisać o swoich problemach publicznie na blogu. Co raz częściej mam taki okres, że nie mam na nic ochoty. Wiem, że ludzie na świecie mają większe problemy niż ja, ale każdy je przechodzi na swój sposób. Jeśli chodzi o konia, nadal się nie poddałam i tak jak już sobie obiecałam nigdy do tego nie dojdzie. Ale wszystko mnie dobija. Pogoda, która jest tragiczna, zimno i mokro, deszcz ciagle kapie i kapie. Ujeżdżalnia stoi cała zalana wodą, a mi brak motywacji. Jedyne na co mnie stać to wyczyszczenie konia i zrobienie jedzenia i na tym wszystko się kończy.
Co ja będę pisać, wszystko jest do niczego. Mam doła i potrzebuje liny żeby się z niego wydrapać, ale długiej liny.
Ostatnio nawet najbliżsi udają, że mnie nie znają...
M <3