szybko wam poszły te 40 fajnych :D
dziękuję :3
nie wiem kiedy kolejna notka, bo od jutra szkoła i wgl... ale postaram się jak najszybciej ;)
7.
Kiedy wróciła do domu po siódmej wieczorem, mamy jeszcze nie było. Poszła więc wziąć gorącą kąpiel i zaraz po tym skierowała się do kuchni. Zrobiła sobie tosta i grubo posmarowała go masłem. Zjadła ze smakiem i wróciła do swojego pokoju, kładąc się pod kołdrą. Nie minęły dwie minuty, kiedy ktoś zadzwonił.
- Jak tam, doszłaś do domu? - rozległ się zatroskany głos Eli.
- Jasne. I przepraszam za dzisiaj, za kłopot. Możesz mi dać Karola do telefonu?- poprosiła.
Nadia usłyszała śmiech chłopaka i jakieś ciche głosy. Po chwili odezwał się Karol.
- Hej, piękna!
- Hej, brzydki - odparła ironiczne. - Sory, że się dzisiaj nie zobaczyliśmy, ale wiesz...
- Ela mi wszystko powiedziała.
Przez chwilę panowała cisza. W końcu usłyszała cichy głos przyjaciela:
- Nie myślałaś o konsekwencjach? Mogłaś się zabić.
- Ja.. Nie mogę - jęknęła i rozpłakała się. Rozłączyła się i padła na łóżko.
Taką zastała ją mama, która pół godziny później wróciła z pracy. Przez chwilę coś jej tłumaczyła, ale potem zobaczyła rany na nadgarstku. Córka zauważyła jej wzrok i zerwała się z łóżka, naciągając rękawy bluzy.
- Wynoś się! - zaczęła się nagle wydzierać.- Wyjdź!
- Nadia, uspokój się! - krzyknęła mama i złapała ją za ramię.
- WYJDŹ!
- Zastanów się nad swoim zachowaniem. - powiedziała cicho mama po chwili ciszy i wyszła z pokoju.
Nadia usiadła na podłodze i oparła się o ścianę. Nie płakała, aż się zdziwiła. Chyba wykorzystała już wszystkie łzy.
Napisała smsa do Karola, żeby przyszedł. Nie minęło dziesięć minut, a już pukał do drzwi jej pokoju. Wpuściła go i dopiero wtedy uwolniła łzy zbierające się w niej od rana. Padła mu w ramiona i długo szlochała. Usiedli na łóżku. Karol kołysał ją w ramionach i szeptał do ucha jakieś dyrdymały, byleby tylko się uspokoiła.
Podziałało.
Łzy przestały cieknąć, jakby ktoś zakręcił kran.
Chłopak pocałował ją w czubek głowy.
- Już dobrze. Będzie dobrze.
TO CO, 45 FAJNYCH? c: