do anonima 'Paula' - prosiłabym o niedodawanie kilkunastu komentarzy jednakowej treści. i jeśli możesz, ujawnij się.
12.
Wróciłam do domu o jedenastej w nocy. Chodziłam jak pijana, cały czas wspominałam spotkanie z Kamilem.
Zaraz po kawiarni poszliśmy nad Wisłę. Spacerowaliśmy do ósmej, a potem usiedliśmy na ławeczce i rozmawialiśmy. Nie pamiętam ani jednego słowa, ale wiem, że było cudownie. Na pożegnanie znów mnie pocałował, ale tym razem dużo dłużej. Odprowadził mnie pod sam dom.
Nawet się nie wykąpałam, tylko od razu położyłam. Wpatrywałam się w jego numer w mojej komórce i nie wytrzymałam, zadzwoniłam.
- Halo? - usłyszałam jego piękny, dźwięczny głos.
- Cześć. Jak tam? - spytałam głupio.
Zaśmiał się.
- A, jakoś leci. Kiedy chcesz się znowu spotkać?
- Jak najszybciej - wyszeptałam. - Może środa? Albo czwartek?
- Mi pasuje. No to środa, czwarta, ta sama kawiarnia. Okej? - usłyszałam, że jest rozbawiony.
Uśmiechnęłam się.
- Jasne.
- No to pa. Miłych snów. Tęsknię.
- Ja też.
Rozłączyłam się i z rumieńcami położyłam się spać.
Przez następne kilka dni byłam jak w transie. Nie reagowałam na żadne polecenia ciotki czy Karola, ze szkoły się zrywałam. Czekałam tylko na środę.
W końcu nadszedł ten dzień. Przez cały ranek doprowadzałam moje włosy do porządku, dwa razu je myjąc oraz prostując i układając w misterny kok. Wybiegłam z domu w podskokach, nie mogąc się doczekać, aż ujrzę Kamila. Dotarłam do kawiarni i zauważyłam go przy naszym stoliku. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
- Cześć!- na mój widok wstał i pomógł mi zdjąć bluzę. - To co zawsze, czyli frytki?
Zaśmiałam się i przytaknęłam.
Nasz spacer obok Wisły zaczął się stosunkowo wcześnie. Idąc obok rzeki powiedziałam do niego:
- A może teraz ty opowiesz mi coś o sobie?
- Jasne. Od piątego roku życia jestem sam z ojcem, bo matka zostawiła nas dla jakiegoś faceta. To było mi nawet na rękę, wiesz, żadnych bab w domu - zachichotał.
Uprzejmie się zaśmiałam.
Kamil jeszcze długo opowiadał jakieś pierdoły o sobie, aż wreszcie zrozumiałam, że mnie to nie interesuje. Cały czas myślałam tylko o tej pierwszej informacji. Z końcu nie wytrzymałam, przerwałam.
- Jak nazywa się twoja mama?
- Eliza Mokotowska, a co?
Nie odpowiedziałam. Czułam się tak, jakby strzelił we mnie piorun.
- To moja mama!.. - wyszeptałam.
następny rozdział od 20 komentarzy i 30 'fajne'