W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość. Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy. I wtedy nie można być sobą.
Kiedy się spotykamy łapię każdą chwilę jakby miała się już nigdy nie powtórzyć. Czerpię przyjemność z każdego spojrzenia, wszystko na trwałe zapisuję w głowię. Zawsze się dziwisz. Mówisz, że nigdy nie mam dość, zastanawiasz się skąd mam tyle energii i dlaczego nie potrafię czekać. A ja się, Kochanie, po prostu zwyczajnie na świecie boje. Zawsze chce jak najwięcej, bo wiem, że następny raz może się już nie powtórzyć, że dziś może być ostatnim, a wtedy zostaną mi chociaż wspomnienia. Ja tak kocham Twoje oczy, Twój zapach, uśmiech, to jak się ze mną droczysz, sposób w jaki się o mnie troszczysz, tak po swojemu, trzymasz dystans, nie pokazujesz uczuć, ale ja i tak wiem, nie musisz być jak inni, nie musisz niczego udowadniać, wystarczy, że jesteś. Wtedy nic innego się nie liczy
Uzależniliśmy się od siebie, a mimo to nie mamy zamiaru się leczyć
Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić.
a jeśli kiedyś przyjdzie Ci na myśl, że fajnie byłoby się zakochać, usiądź i poczekaj aż Ci przejdzie
Milosc jest wtedy, gdy leca Ci lzy a Ty nadal go pragniesz.
To o nim myślę słuchając smutnych piosenek, to o nim myślę czytając gazetę, to o nim myślę idąc samotnie przez ulicę, to o nim myślę gdy jest mi zajebiście źle i gdy jestem szczęśliwa, to o nim myślę pijąc setny kieliszek wódki, to o nim.. to on
powiedzial , ze to koniec - odchodzi . zaczelam sie glosno smiac jakis glupi , pieprzony zart .jednak on byl powazny . zamilklam . odruchowo tona lez poleciala mi po policzkach ,czulam jak moje serce cholernie piecze . ale nie , przeciez musze byc silna , nie moge sie zalamac .powiedzialam , ze wszystko w porzadku i szybko zapomne ..pobieglam do domu , choc ledwo stalam na nogach , ale nie moglam sie poddac ,nikt nie mógl poznac po mnie smutku . wytarlam lzy . niepotrzebnie ,kolejna partia wylala sie z moich oczu w niespelna sekunde . nie potrafilam nad soba zapanowac .skulona usiadlam na krawezniku i zaczęłam krzyczac , czemu to wlasnie ja stracilam swoj najslodszy narkotyk .otepiona , zalana lzami , spuchnieta nie podnioslam sie juz nigdy z tego jebanego dolu..
i moim jedynym marzeniem jest to by już nigdy więcej się nie zakochać .
co nas nie zabije, to sprawi, że sami chcemy się zabić
Upić się szczęściem, by nie płakać więcej . Iść za rozumem, a nie za sercem.
klikać 'fajne'