I niby wszystko sie zmieniło i jest okej.
żałuje , ze dowiedziałam sie pewnych rzeczy z Twojej przeszlości,
sama chciałam wiedziec, wiec to tylko i wylacznie moja wina.
ze świadomością niszcze sama siebie.
tylko jeszcze nie wiem po co mi to ?
po co mi łzy ?
bół?
cierpienie?
pierdolone wspominanie czegos co było kiedys?
przeciez obiecałeś...
chcę , tak bardzo chce w to uwierzyć..
wtedy byłes sam, rozumiem ale boje sie ze Cie tam pociągnie.
że ja jestem zbyt mało atrakcyjna, doświadczona, że nie potrafie tak jak one...
porównuje sie niepotrzebnie.
a moze potrzebnie , moza to ja powinnam cos zrobic w tym kierunku.
wszystko to mnie przytłacza, na prawde nie moge sie z tym pogodzić.
nie wiedziałam, ze bedzie tak cholernie cięzko.
uwierz, ze trudno mi z tym...
i tu Twoje słowa nie pomagają.
Twoje : dla mnie jesteś wyjątkowa też nie.
tyle w tym temacie, spróbuje od nowa.
*
chce mi sie wakacji, krótkich spodenek, opalnego ciałka
*
trzeba skupic sie na nauce, na ocenach, skonczyc porzadnie te pierwszą klase.
CEL !
mimo, że czasem bardzo cierpie przez tą naszą miłość to nie zamienie Cie na nikogo innego.
jesteś dla mnie wszystkim, jesteś moim własnym ideałem, bez którego byłoby cięzko.
mogę liczyć zawsze na Twoje wsparcie, rozmowe, na to, że jesteś kiedy Cie potrzebuje.
Kocham Cię i dziękuję.