to nie jest tak, ze ja nie chce.
utknelam w tym sama, nie na wlasne zyczenie.
prosilam, grozilam, zachecalam.
dluzej prosic sie nie mam sily,
mialam nadzieje ze to przychodzi naturalnie, odruchowo.
juz ponad 7miesiecy. zgubilam siebie, ale znalazlam nieskonczona milosc.
czas wrocic do rownowagi.
da sie to pogodzic, wierze. ale ponownie- to nie zalezy od jednej strony...
moje uczucia zogniskowane sa w jednym punkcie. przykro mi.
to nie dziala.