Znowu nie miałam kiedy napisać i dopiero teraz znalazłam trochę czasu.
W niedzielę była nasza druga rocznica związku i aż nie mogłam uwierzyć że ten czas tak
szybko leci. Po południu pojechaliśmy do Karis na urodziny, a wieczorem zbiegiem okoliczności natrafiliśmy
na Karolinę i Karolisa więc wybraliśmy się razem na london bridge, w poszukiwaniu
jakiejś restauracji. Trochę było śmiechu, dużo rozmowy i wspominania. A ta włoska restauracja była na prawdę
cudowna! Pizza smakowała tak dobrze jak ta, jaką zapamiętałam z tamtych wakacji niedaleko Ravenny. :)
Praca mnie wymęczyła, bo to był mój pierwszy samodzieliny dzień na nowym stanowisku i strasznie dużo
miałam do roboty, a później taki mój mały standardzik od 20-23. Ale już w domku, jak tylko dokończę pisać
to puszczę sobie jakiś film i położę się w moim cieplutkim, mięciutkim łóżeczku. Taak, zdecydowanie zasłużyłam
dzisiaj na odpoczynek. :) Dzisiaj przyszły mi zamówione zdjęcia z wakacji... w końcu trzeba mieć też coś
w albumie a nie wszystko tylko elektorniczne. Swoją drogą...trochę tęsknię za czasami kiedy każde wspomnienia
czy pamiątki przechowywało się w notesach/albumach i pudełkach. Nie ma to jednak jak mieć coś namacalnego,
a nie tylko obrazek na podświetlanym monitorze. W Polsce było bardzo dobrze, odważyłam się na poważną
zmianę i ścięłam włosy na dłuższego boba i przefarbowałam je na czarno. A co, kobieta zmienną jest.
Nie żałuję, wręcz czuję się cudownie w tej fryzurze.
Miałam napisać więcej i o innych tematach ale to może już w nastepnej notce bo już padam.
Spokojnej nocy.