Jak w pół roku może się zmienić życie?
B-A-R-D-Z-O.
Z nicnierobienia na szaleństwo.
Z przeklinania na czułość.
Z lenistwa na ruch.
Z marzeń na czyny.
To było niecałe 7 całkiem niezłych lat. Wzloty, upadki - jak wszędzie.
Ale nikt nigdy nie zabroni mi być szczęśliwą. Czasami zdrowy egoizm jest potrzebny, a nawet wskazany.
Nie będę usuwać wcześniejszych wpisów, bo po co. Będą mi przypominać o fajnych momentach.
I tak to już jest, że kiedy nie dba się o swoją drugą połówkę, zakręci się ktoś, kto właśnie to zrobi.
I nikt o to nie ma prawa mieć pretensji.
No chyba, że do siebie.
To ON był, kiedy najbardziej go potrzebowałam. To ON pomagał mi schodzić z najwyższych gór. To ON podawał mi ręce nad przepaściami. To ON masował obolałe stopy. To ON pokazał mi jak bardzo można być zakochanym. Do granic szaleństwa.
Moi Mili, poznajcie Konrada. ;)