dzisiaj najlepszy dzień według wszystkich ludzi na świecie. SYLWESTER I NOWY ROK. zawsze nie mogłam się doczekać, aż nadejdzie ten jeden, najwspanialszy dzień w roku. a dziś? dziś tego nie oczekuję. najchętniej, to pominęłabym wszystkie efekty specjalne, które ziwemy petardami i odrzuciłabym uroczyste świętowanie. zwykłe dni przychodzą mi jakoś łatwiej. te "niezwykłe" przynoszą mi raczej ból. nigdy nie spędziłam tego dnia z nim, a jednak żal mnie ściska, że on już nie będzie miał okazji nigdy go świętować. przed jego śmiercią nie myślałam o nim tak bardzo, zaś od kiedy Bóg go zabrał - ogarnia mnie smutek, że on nie może już tu być. najbardziej boli to, że nie zdąrzyłam mu powiedzieć kilku prostych słów. kiedy tylko zyskałam odwagę, usłyszałam, że jego już nie ma i nie będzie. dobrze, że mam ją - ona po prostu przy mnie jest, w każdej chwili i za to dziękuję.
najbardziej nie lubię momentów, kiedy zaczynam doceniać człowieka, którego straciłam. kiedy rozumiem ile dla mnie znaczył, a jedyne co mi pozostało to żyć ze świadomością, że nie mam szans na jego odzyskanie.
sporo wspomnień nie pozwala mi żyć do dzisiaj.
"za mało odwagi by czasem wprost coś powiedzieć, ale ambicja brała górę by zostawić to dla siebie. a dziś za późno, nie umiem tak głośno krzyczeć, żebyście tam gdzie jesteście mogli mnie usłyszeć." Eldo. <3