Siedziała bezczynie na łózku i ślepo wpatrywała się w ścianę powyklejaną zdjęciami. Wszystkie złe rzeczy, których doświadczyła, zebrały się gdzieś w środku i powoli przestawała sobie z nimi radzić. Było cicho, więc i ona siedziała bez słowa. Zasłaniała oczy dłonią , a w głowie czuła delikatne pulsowanie. Oddychała cięzko, starała sie uspokoić, żeby nie wybuchnąć. Jeden wdech, drugi, trzeci.. Serce biło miarowo, tylko w głowie siedziało coś, co nie pozwalało zebrać jej myśli. Łzy znalazły wyjście i ciurkiem spływały jej po policzkach. Już chyba jest okey. I wtedy wystarczył jakis dzwięk, hałas stłuczonego szkła. Kiedy coś ją irytuje, wybucha. Zacisnęła zęby i wrzasnęła. Miała wrażenie , że krzyczy, ale nikt jej nie słyszy. Dlaczego? Złapała kołdrę na której leżała, w obie ręce i zacisnęła z całej siły. Poszewka lekko sie rozpruła, więc ją puściła i wbiła swoje paznokcie mocno w uda, zginając się przez to w pół. Wyżywała sie na samej sobie za to co czuła w środku. Wszystko to trwało pare sekund, Parę sekund w których uświadomiła sobie, ze nie potrafi radzić sobie z emocjami. Złapała stary zeszyt leżaćy w szufladzie i przepisała wszystko na papier.