Schynige Platte było naszym dzisiejszym celem. Podsumowując? Zajebiste widoki, dużo krów, dużo niemieckich emerytów, dużo zdjęć i jeszcze więcej pokonanych kilometrów... Pod górę, z górki, po skałach, po drabinach... Jakoś nie czuję zmęczenia. Klimat?
...
Hm. Najdziwniejsza rzecz dzisiaj? No, trochę się przydarzyło. Mnóstwo niemieckich turystów, krzyczenie `spierdalaj` przy rodzicach do niemki, która weszła mi w kadr (ugh, jak ja nie lubię niemców...), babeczki za osiemnaście złotych... Ale nic nie pobije motywu kiedy odwróciłam się a trzy centymetry od mojej twarzy był obiektyw aparatu jakiegoś japończyka. Zaczynam się ich bać.
...
Ogólnie dzisiaj jest muzycznie. Poranek pod znakiem Gunsów a droga na Schynige pod znakiem Elvisa i ABBY. Mamma Mia, It's All Shook Up!